Muszę stanąć w obronie Ragnara, bo przecież wiadomo, że on kompletnie nie zna się na biznesie – jedyne, co potrafi, to kłaść kolejne firmy, żeby tylko na tym zarobić. Jeśli ktoś spodziewa się z jego strony działań biznesowych czy prospołecznych, to gruba przesada.
Ludzie, otwórzcie oczy – to bezwzględny spekulant, który w ogóle nie bierze pod uwagę, że za tym biznesem stoją żywi ludzie. Szacunek należy się więc za jego stanowcze podejście, a także za to, że nie boi się konsekwencji.
Trzeba przyznać, że facet ma stalowe nerwy – jest bezwzględny i konsekwentny w osiąganiu swoich celów. A największy paradoks? Że każdego ranka potrafi spojrzeć sobie w lustro bez cienia refleksji.