Każdy kto był uprawniony brał udział w dywidendzie. Gdyby nawet połowę zysków z ostatnich 2 lat poszło na dywidendę, to główni zarządzający mogli by spokojnie iść na emeryturę nie martwiąc się o przyszłość. To byłyby pewne pieniądze, a lawirując w firmie może się okazać, że przy kiepskich inwestycjach, firma w najgorszym razie zbankrutuje i cała ta kasa zarobiona do tej pory pójdzie w PISdu. Przy wypłacie dywidendy każdy wie, że to pewny pieniądz który można bez ryzyka zainwestować. To może być punkt widzenia również żon tych panów z zarządu (o ile mają rodziny), bo jak wiadomo, kobiety są mniej skłonne do ryzyka i wolą mieć jakąś poduszkę ewakuacyjną a nie komornika na głowie. Przykład pani Morawieckiej co chętnie majątek rodzinny inwestuje w nieruchomości niż w akcje niepewnych firm. Jak do tej pory Bowim co roku wypłacała dywidendę, wcześniej raczej w skromnej skali stąd wysokość do dyskusji no i kwestia zaliczki pomimo, że ten rok może nie zakończyć się szałowym zyskiem.