Ok doceniam i rozumiem Twój punkt widzenia, ale proszę też o zrozumienie mojego. To prawda że to co się tu (i nie tylko tu ale na wielu innych spółkach) wydarzyło na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat woła o pomstę do nieba, a przynajmniej do sądu. Tego nie kwestionuję, wręcz przeciwnie. Wielokrotnie przecież dawałem temu wyraz. Bycmoze nawet najbardziej ze wszystkich. Pytanie tylko co my dziś możemy z tym zrobić? Niestety niewiele lub prawie nic i można oczywiście żyć żalem, goryczą wspomnieniami i łudzić się że B. albo prezes nam tu zadośćuczyni (prezes oddać po cenie zakupu każdemu - niby jak, co i z czego?) albo dostosować się do nowych realiów, zabezpieczyć się przez katastrofalnymi scenariuszami jak na przyklad przymusowy wykup za grosze co w zasadzie nam się skutecznie udalo i próbować wyjść z tej inwestycji choćby z minimalnym zyskiem. Ja upieram się, że receptą na to było/jest uśrednienie do wartości ksiegowej, bo w znaczne ceny powyzej wartosci księgowej w najbliższym czasie po prostu nie wierzę i nie liczę, a naprawdę nie mam ochoty już tu siedziec kolejnych 12 lat. Dlatego tak trudno mi czasem było zrozumieć Waszą bezczynność.