Cały ambaras polega na tym, że wezwanie jest zgodne i z prawem polskim i z litewskim (w tym dot. ustalenia ceny w wezwaniu). Mamy proste opcje - albo sprzedajemy po tej cenie albo zostajemy i idziemy się procesować z Litwinami przed litewskimi sądami! Czy sprzedamy akcje czy nie, to i tak zdejmą nam spółkę z GPW, bo mają do tego pełne prawo.
A na koniec pytanie - ilu z Was jest gotowych wydać grube $ na wieloletnie procesy z ludźmi, którzy są bardzo mocno osadzeni w miejscowych układach (polecam lekturę życiorysów głównych rozgrywających na czele z panem Gediminas Ziemelis) mając na uwadze, że OFE sprzedadzą, bo nie wolno im inwestować w niepubliczne spółki?