Jako mały chłopak miałem "kolegę". Żeby móc być jego przyjacielem należało przegrywać z nim w tenisa. Jak toś z nim wygrał to przestawał nim być. Byli tacy co przegrywali specjalnie, bo on miał tatusia zagranicą i rozdawał kolegom gumy do żucia, które ten mu przysyłał (takie były czasy). Jednak skończyło się na tym, że rodzice zabrali go z tej szkoły, bo ci wszyscy byli przyjaciele w końcu zaczęli go gnoić i nie dawali mu żyć. Na giełdzie powinien być podobny mechanizm. Śmierć frajerom! :D