Broker pracuje z rzeczywistymi akcjami jak i wirtualnymi. Jeśli zauważy, że wielu jego klientów kupiło np. akcje Apple, a on nie ma ich wystarczająco dużo pod ręką, zwróci się albo na giełdę, albo do innego brokera i zamówi akcje, aby pokryć to, co jego klienci rzekomo posiadają na swoich rachunkach. Wirtualny handel jest natychmiastowy, ale rzeczywiste, indywidualne akcje istnieją jedynie jako elektroniczne zapisy głęboko w czeluściach giełdy, która śledzi je i to, kto jest ich właścicielem, a pod koniec dnia, lub przynajmniej w pewnym momencie, ma śledzić wszystkie transakcje i „rozliczać” wszystkie własności.
Ten proces rozliczeń odbywa się za kulisami i może opóźniać się w stosunku do dużych wolumenów codziennego handlu. Zatem w dowolnym momencie ludzie mogą kupować akcje od brokera X, zanim broker X zakupi od brokera Y i zostanie to zatwierdzone, a broker Y z kolei może jedynie pożyczać je od brokera U, a to również jeszcze nie zostało udokumentowane. Zatem w danym momencie posiadanie lub lokalizacja wielu akcji jest niepewna, a księgowość nie nadąża, a kilka osób może uważać, że posiada i może sprzedać te same akcje. System toleruje ten „luźny” stan rzeczy, aby nie zakłócać szybkiego handlu o dużej objętości, w tym sprzedaży na krótko. Rzekomo wszystko zostaje uporządkowane na końcu.
Podejrzani traderzy i brokerzy odkryli, jak wykorzystać „luźność” w systemie, aby sprzedawać akcje, które rzekomo pożyczają od kogoś innego, zanim potwierdzą, że pożyczka jest w ogóle możliwa, a w rzeczywistości mogą sprzedawać akcje, o których doskonale wiedzą, że nie są w stanie pożyczyć, tworząc iluzję, że w obiegu jest więcej akcji niż w rzeczywistości.
Ps. Akacje JSW kolegi ~PIOTRA, są tego przykładem. Broker nie zdążył "uzupełnić" !!!!