I tak i nie. Święta prawda, że jak mają już te wyświetlacze to muszą je od kogoś mieć i najpewniej nie jest to QNA. Jednak jest kilka bardzo istotnych ALE, które są esencją tego wszystkiego i o to właśnie jest wyścig, który jest daleki od tego by był pozamiatany. Pierwszym aspektem jest na jakich kropkach są budowane te wyświetlacze i w opisach widać, ze sa to kropki z kadmem, które sa o wiele łatwiejsze w otrzymaniu i maja zazwyczaj wyższą wydajność kwantową. Senk w tym, że ani w USA ani w UE nie sprzeda się wyświetlacza z kropkami z kadmem. Ci producenci opracowują i pokazują, że technicznie da się to zrobić, ale docelowego materiału nie mają i tu jest wyścig QNA. Po drugie żaden producent nie uzależni się od jednego dostawcy, więc nawet nie dobiegnięcie jako pierwszy ciągle daje ogromny rynek.
Druga kwestia to właśnie wydajność kwantowa, która oddziela kropki od KROPEK. Obecnie nie jest rocket science by zbudować wyświetlacz, ale by świecił mocno to już jest sztuka (w elektro nie foto luminestencji). I tutaj pojawia się to co jest potrzebne, czyli wysoka wydajność kwantowa. Według artykułu sprzed 2 dni, to QNA jest tutaj na szpicy czołówki (https://displaydaily.com/20-eqe-blue-qd-el-an-interview-with-qna-technologys-ceo-on-breakthroughs-and-future-prospects/)
Ktos kupuje te kropki do działów R&D i nie sądzę, że tylko po to by powiesić je nad kominkiem.
Po tym artykule jestem zdecydowanie po optymistycznej nie pesymistycznej stronie.
Nie tylko wielkie koncerny z zachodu potrafią osiągać przełomowe technologie