W abitrażu z Orlenem są procedowane wg mojej wiedzy 4 (co najmniej) wątki.
1. Prace dodatkowe. Kotłowanina jak w każdym zleceniu. Tutaj z komunikatu wynika, że ELB może mieć przysądzone póki co 0,38 mln za jakies ekstra blachy. Plankton.
2. Roszczenie Orlen o obniżenie wynagrodzenia gdyż wykonawca metatezy zoptymalizował instalację w stosunku do specyfikacji, wstawiając maszynerię o mniejszej wydajności ale i tak dotrzymał końcowych parametrów gwarantowanych. Tutaj jak widać z komunikatu Orlen może zostać zmuszony do zwrotu zatrzymanych kwot - to już rzecz poważna.
3. Kary umowne za przekroczenie terminów przez ELB. Tutaj fakty raczej są nieodparte. Terminy nie zostały dotrzymane, kary zostały naliczone i potrącone z wynagrodzenia. Sumy są niebagatelne, a pozycja ELB chyba słaba.
4. Gwarancje bankowe usunięcia wad i usterek oraz dobrego wykonania. Tutaj raczej nie ma sporu między harcownikami co do istoty sprawy. Po prostu pod koniec realizacji kondycja ELBY była tak żałosna, że żadna instytucja finansowa nie chciała sprzedać gwarancji. W związku z tym Orlen wykonał gwarancje, które już miał, a co brakowało zatrzymał z wynagrodzenia. To kaucje w gotówce, które zostana zwrócone po zakończeniu okresu udzielonej gwarancji na instalację metatezy oczywiście pomniejszone o koszty napraw, których nie wykona zbankrutowany wykonawca i innych uzasadnionych roszczeń.
Powyższe to tylko jedna strona medalu. Oprócz wojenki z Orlenem Elektrobudowa poniosła prozaiczną stratę na kosztach realizacji. Kontrakt został optymistycznie niedoszacowany przez wizjonerów z marketingu o jakie 30%. Zatem zakładając nawet nie wystąpienie sporu 1-4 (właściwie 1-3) jw. Sama "zwyczajna" strata realizacyjna w ówczesnych realiach była w stanie położyć firmę. Do tego nieudolne zarządzanie, ukrywanie przekroczenia kosztów, itp. i generalnie propaganda "będzie dobrze". No ale w naszą propagandę mają wierzyć inni, a nie my bo gdy sami w nią uwierzymy to koniec jest właśnie taki . Wkrótce po rozpoczęciu realizacji rozmawiałem z ekipą, która podobną instalację postawiła na drugim końcu świata. Byli niezwykle zdziwieni ceną kontraktu i przepowiadali dokładnie taki scenariusz jaki ostatecznie zamaterializował się.
To tak aby było wiadomo o co w tym wszystkim chodzi. Jak już klarowałem, ale cóż mi szkodzi powtarzać w koło Macieju, wszystko to nie ma znaczenia dla akcjonariuszy (tak czy owak ujemny kapitał własny) oprócz rozhuśtywania emocjonalnego naiwnych w wiadomym celu.
Wierzyciele to inna sprawa. Tutaj nie jest jeszcze ostatecznie ustalone kto i ile podziobie.