Synku, to że ludzie kupują i sprzedają akcje tego bankruta, to poniekąd normalne zachowanie. Normalne w tym sensie, że ludzie są zawsze niepoprawnymi optymistami. I jak na balu na Titanicu - są tacy, co tańczą do upadłego. Jedni - bo nie wierzą, że Titanic zatonie (w końcu kapitan Gładki zapewnia solennie, że trudności są przejściowe i żadny kataklizm nie grozi), inni - bo chociaż wiedzą, że łajba nieuchronnie idzie na dno, to są przekonani, że dla nich znajdzie się miejsce w ostatniej szalupie, a co wypiją i zjedzą przed wysiadką tego nikt im już nie odbierze. I takim drobnym niuansem, że ostatnia szalupa jest tylko jedna i wszyscy się do niej nie zmieszczą głowy sobie nie zawracają, bo im się na pewno uda.
A fakt jest taki, że ostatnia gotówka wpłynęła do kasy spółki w końcu czerwca br. i wszelkie znaki na ziemi i wodzie pokazują, że był to wpływ ostatni, bo nowe regulacje obostrzające emisję obligacji korporacyjnych odcięły kroplówkę dla Fluid-a. A bez zaciągania nowych długów i z półrocznym przychodem na poziomie 1.700 PLN nie da się długo utrzymać na powierzchni nie tylko Tytanica, ale nawet dmuchanego kajaka.