Czytam,czytam i jest wielka nadzieja.
A to Afryka,a to przemysł zbrojeniowy,bo temat na czasie.
Czy można brać te pisaniny za życzeniowe myślenie?
Oczywiście,że można a nawet trzeba,bo to stały element wśród inwestorów.
Nazwałbym to takim dodawaniem sobie otuchy.
Wszak nadzieja umiera ostatnia.
Raptem wszyscy chcą sanacji,trolle ucichły.
Czy większość ma rację na giełdzie?
Przecież większość nie zarobi,bo skąd wziąć dawców kapitału.
Na dziś fakt jest taki,że spółka jest w upadłości.
Na dziś fakt jest taki,że cała giełda spada.
Na dziś fakt jest taki,że złotówka upada.
Na dziś fakt jest taki,że inflacja pożera oszczędności.
Na dziś fakt jest taki,że benzyna przy tym wzroście cen ropy,będzie rarytasem.
Tu się nie ma co nakręcać na wzrosty,nie w powyższym otoczeniu,gdy życie staje się coraz droższe.
Pierwsze wątpliwości dla optymizmu nadejdą,gdy kurs spadnie poniżej ostatnich minimów.ze stycznia.
Wówczas strach zajrzy w oczy.
Zobaczymy ilu będzie odważnych na zakupy,gdy poleje się krew,nie tylko na wojnie,ale także na giełdzie.