NIEDŁUGO W AFERZE ELEKTRIMU POJAWI SIĘ TAKI SYGNALISTA , PARU OSOBOM ZROBI SIĘ CIEPŁO .
Pozew w imieniu młodego małżeństwa składa mecenas Sebastian Frejowski. To on jako pierwszy wziął na warsztat umowy kredytów w złotych i zaczął je podważać przed sądem. Jak twierdzi, WIBOR jest zmanipulowany i przed sądem chce go usunąć z kredytu. Małżeństwo płacić miałoby jedynie 2,9 proc. marży banku.
Jakie ma dowody? Przede wszystkim informacje z samego wnętrza systemu bankowego. W pozwie, do którego dotarliśmy, znajdują się zeznania sygnalisty. Jego dokładne dane i personalia są ukryte. Wiadomo jedynie, że to osoba blisko związana z polską bankowością.
Uzyskane przez nas informacje wskazują, że to osoba pracująca albo w polskim nadzorze finansowym, albo w spółce GPW Benchmark (to ona opracowuje wskaźnik WIBOR). Wiadomo też, że informator doniósł już na nieprawidłowości przy wyliczaniu WIBOR-u. Najprawdopodobniej z racji braku zaufania do polskich organów zgłosił się z tą sprawą do ESMA, czyli Europejskiego Urzędu Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych.
Sygnalista pogrąży WIBOR?
Zdaniem prawnika, który powołuje się na sygnalistę, WIBOR nie spełnia wymogów tzw. unijnego rozporządzenia BMR w zakresie reprezentatywności, rynkowości i adekwatności. Powód? Wskaźnik nie jest oparty o rzeczywiste transakcje międzybankowe, dlatego też jest podatny na manipulacje.
Sygnalista twierdzi, że kiedyś rzeczywiście WIBOR odzwierciedlał to, po ile banki sobie pożyczają pieniądze. Wszystko zmieniło się po wybuchu światowego kryzysu finansowego. Po 2009 roku banki stwierdziły, że bezpieczniej dla nich jest mieć swoje fundusze, nakłonić klientów do odkładania pieniędzy na ich kontach. Przestały więc pożyczać środki od innych banków. A WIBOR w uproszczeniu ustalano właśnie na podstawie tego, po jakim oprocentowaniu banki sobie udzielały pożyczek.