Kilka hipotetycznych możliwości:
1. Nie ma komu z GPW odebrać poczty od Włodka i Piotrka
2. Pracownicy odpowiedzialny za odwieszanie są na urlopach, szkoleniach etc
3. Na GPW główkują o odwieszeniu, ale muszą dać sensowny komunikat, żeby wyjść z twarzą po tym jak Włodek pokazał im środkowy palec.
4. Przygotowują pismo do Włodka wzywające (sic!) do ujawnienia umowy w przeciwnym wypadku notowania nie zostaną odwieszone a w ostateczności spółka może wylecieć z notowań.
5. Decyzja o odwieszeniu jest, ale utknęła gdzieś w korytarzach pomiędzy departamentami i nie wiadomo co teraz. Choć to i tak lepsze niż wniosek spółki, który rzekomo znaleziony został w kiblu w KRS. Trzeba dodać, że leżeć miał tam podobno miesiąc. Tak więc smród musiał być niesamowity. W gruncie rzeczy należy współczuć sędziemu i obsłudze sekretariatu wydziału do którego ów wniosek trafił.
6. Inne.