Roberto, nie chwal dnia przed zachodem słońca.
On tu będzie teraz codziennie "się bał".
Gdyby mój facet przed każdą swoją "aktywnością" musial się trochę "pobać", trochę pogadać na bankierze, trochę poradzić się innych, trochę zasiać fermentu wśród innych bojących się, to bym go ustawiła twarzą do okna i zasadziła centralnego kopa. A mieszkam wysoooko wysoko.
Swinger, współczuję twej żonie...
Taką boidupę mieć w domu to się nie dziwię, że kobieta ciągnie na swing-party byle tylko z tobą w domu nie zostawać na dłużej niż jeden wieczór. Też bym tak uciekała.