Puławskie Azoty wstrzymały 30 proc. produkcji. To wynik kryzysu na zagranicznych rynkach chemicznych. Dyrekcja zastrzega, że nie będzie zwolnień.
Jeszcze niedawno wydawało się, że światowy kryzys ominie zakłady. Przed miesiącem informowały, że rozpoczynają nowy rok obrotowy z zyskiem 157 mln zł, czyli czterokrotnie większym niż przed rokiem.
Jednak od piątku zakład wyłączył część urządzeń, produkcja spadnie o blisko 30 proc. - Już od kilku tygodni odbieraliśmy informacje o znaczących ograniczeniach produkcji przez światowych potentatów chemicznych oraz firmy krajowe - wyjaśnia prezes spółki Paweł Jarczewski. Wyraża jednak nadzieję, że ograniczenia są konieczne tylko na kilka tygodni. Uważa, że rynek nawozowy jest w dobrej kondycji, a popyt spadł wyłącznie u dilerów, którzy nie robią dużych zakupów poza sezonem.
Zmniejszenie produkcji kaprolaktamu (składnik do produkcji tworzyw sztucznych) to efekt kryzysu w branży samochodowej (zwłaszcza w Azji). Część instalacji Puław nadal pracuje na pełnych mocach, np. linia produkcji melaminy, której dużą dostawę zamówił fiński producent Dynea Chemicals Oy czy też AdBlue.
W Puławach w okresie ograniczenia produkcji będą prowadzone remonty instalacji. Jak zaznacza dyrekcja, w związku z tym nie będzie zwolnień.
Wielu czołowych producentów mocznika oraz amoniaku na świecie już ograniczyło swoje moce lub całkowicie zamknęło produkcje. Zrobili to tacy potentaci jak Yara, która zamknęła swoje instalacje mocznika i amoniaku we włoskiej Ferrarze, francuskim Hawrze oraz holenderskim Sluiskil. BASF ograniczył o połowę produkcję mocznika i amoniaku w zakładach w Ludwigshafen. Stoją też trzy duże fabryki mocznika i amoniaku w Rumunii. Kryzys odczuwają także znaczący producenci z Ukrainy, Estonii i Białorusi.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Poczytajcie sobie ja już dawno sie pozbylem akcji firm z branży chemicznej