Wszystkie te "dramatu nie ma", o wychodzeniu (nie sprawdzonym), uciekaniu, złych perspektywach, itp. to chyba tylko po to, aby nadal tanio dokupić. TOYA, choć nazwę ma niefortunną, to nie firma, która raptem oświadcza, że teraz będzie handlowała węglem i wszyscy dostają amoku. Tu jest stabilny rozwój oparty na mądrej strategii i widać, że to się sprawdza. Czego akcjonariusz może chcieć więcej? No może tylko czasem wsparcia, gdy wszyscy krzyczą, że jest źle krótkimi komunikatami: "kontrolujemy sytuację, przewidzieliśmy to, wszystko idzie zgodnie z planami mimo kłopotów".