Na obligacjach się nie znam ale na mój mózg jest tak:
1. Można wysnuć wniosek że skoro chce rolować to kasy w spółce na spłatę nie ma.
2. Jednakże można wysnuć też wniosek że kasa w spółce jest a spółka nie jest głupia i teraz wkłada kasę na rozwój o obligi przeciągnie. Ci co mają przynajmniej działalność gospodarczą nie mówiąc już firmę zrozumieją manewr. Ci co mają kredyt hipoteczny też powinni załapać że zamiast odłożoną kasę władować bankowi na wkład własny można się skredytować tańszym pieniądzem a za to co było na wkład urządzić sobie chatę. Chodzi mi o sposób postępowania.
3. Wychodząc z założenia że nie dobija się leżącego to obligatariuszom powinno zależeć żeby utrzymać dłużnika przy życiu. (Tak dokładnie ja uważam że nagonka z tymi obligacjami i wcześniejszymi żądaniami wykupu i te ataki na spółkę były błędem). Skoro spółka coś tam nabyła i zyska rok do roku i kwartał do kwartału wykazuje to chyba można objąć ZABEZPIECZONE obligacje i dać szansę (oraz kasować odsetki) niż trzymać niezabezpieczone obecne. Bo jak się wszyscy rzucą to i tak spółka nie spłaci bo ją zmasakrujecie tym.
4. Oczywiście zabezpieczenie musi być sensowne i na właściwą kwotę. Od tego jest biegły co wyceni i każdy będzie widział czy to co dali w zastaw warte jest tyle czy nie.
5. I teraz najważniejsze: z raportu ze spółki można wysnuć wniosek że Uboat (albo ktoś zaufany) ma NIERUCHOMOŚĆ coś wartą. Z niecierpliwością czekam co to jest.