jeśli chodzi o Hiszpanię to jestem całkowicie confuse :) Gdzieś czytałem, ze rynki są zmartwione tym, że Rajoy się wzbrania przed poproszeniem o pomoc. To znaczy, co? Jak Mariano poprosi o pomoc to rynki oszaleją ze szczęścia? To jakaś paranoja, bo jak Grecy poprosili to lecieliśmy na pysk, to dlaczego teraz rosnąć? Nic nie rozumiem, uff jak dobrze że są kreski i nie trzeba się tym zamartwiać ;-)