A jakie to ma znaczenie, skoro Greenx specjalizuje się tylko w bajkach? Najpierw udawali, że znają się na węglu, ale z Dębieńska i Karskiego oczywiście nic nie wyszło. Mieli szczęście, że pisowcy spartolili sprawę, a ci mogli ich podać do sądu. Grenlandia to bajki dla naiwnych, aby coś mieć. Sama kwota, za jaką to kupili, to kilkaset tysięcy dolarów, śmieszne drobne. Tannenberg w zasadzie podobnie, też kilkaset tysięcy dolarów australijskich, choć tu przynajmniej markują z poszukiwaniem w archiwach wyników badań. Zatem spółka nie ma nic i markują i udaja, ze cos robia do rozliczenia kasy za arbitraż, a wtedy i tak większość wypłaca dla siebie