Nie słuchajcie typa.
Dopiero przekroczenie terminu 5 stycznia uprawniałoby obligatariuszy do postawienia papierów w stan wymagalności.
Gość przewiózł się na spółce więc w odwecie też nie chce dać drugiemu zarobić. 
Zgłoszenie żądań obligatariuszy oraz osaczanie spółki jest strzałem w stopę - nikt nie dostanie kasy, procesy będą się ciągnęły miesiącami lub latami a stracą i obligatariusze i akcjonariusze. Akcjonariusze stracą wszystko a obligatariusze część lub sporą część bo będą musieli zgodzić się na umorzenie części długów.
Naturalną drogą jest emisja akcji która trochę podniesie pewne wskaźniki (i uspokoi tych co je liczą) oraz emisja kolejnych obligacji żeby spłacić (częściowo lub w całości) bieżące. Praktyka normalna na giełdzie. Koniec tematu.