Całą sytuację odczytuję jako "negocjacje" finansowe albo "odbijanie sobie kosztów" przez Marszałka, który najpierw musi płacić dużo za rozbrajanie bomb ekologicznych, a potem, jak się dowiaduje, jaka marżę się na tym zarabia, to robi mu się bardzo szkoda takiej kasy.
Szczególnie, że się nie podzielili, a z partią rządzącą bez podzielenia, to jak to tak?
Przedstawiciel Bezpartyjnych i Samorządowców - niesławnej partii, która zdradziła wyborców i zaczęła grać z partią rządzącą, jak również stosować jej metody samodzielnie, ale też jak partia rządząca do nich przyjdzie, żeby kogoś załatwić, to przecież nie odmówią, prawda?
Cóż za poziom intelektualny tego Marszałka - myśli, że w różnych syfach ludzie będą się babrać za darmo? Brawo ty...
Na szczęście są w tym kraju jeszcze niezależne sądy, które starają się chronić ludzi i firmy przed różnymi ciosami poniżej pasa. A Marszałek powinien zapłacić z własnej kieszeni straty, które poniesie spółka z tytułu jego decyzji.