Z jednej strony doradcy piszą że cena jest godziwa a z drugiej sprawie ostatnich wezwań przyjrzy się KNF.
cały artykuł znajdziecie na stronie:
http://pb.pl/a/2009/09/24/Zagranica_kontra_instytucje
"Branżowi inwestorzy przejmują za półdarmo spółki giełdowe. Polskie instytucje walczą o wyższe ceny w wezwaniach. Czy kierowany przez Stanisława Kluzę KNF pomoże?"
Bessa to jednak niejedyny powód ożywienia zagranicy. Komisja Nadzoru Finansowego chce zmian w prawie. Jak dowiedział się "PB", regulatorowi nie podobają się obowiązujące przepisy dotyczące wezwań. Stanisław Kluza, szef KNF, twierdzi, że przepisy są mało czytelne i nienależycie chronią interesy akcjonariuszy mniejszościowych
Przygotowaliśmy dla Ministerstwa Finansów propozycję nowelizacji ustawy o ofercie - zdradza nam Łukasz Dajnowicz.
Zmiany mają być rewolucyjne. KNF proponuje, by próg przejęcia kontroli nad spółką publiczną ustalono na 33 proc. głosów. Obecnie obowiązek ogłoszenia wezwania na wszystkie akcje spółki powstaje dopiero w przypadku zamiaru przekroczenia 66 proc. głosów przez inwestora.
- Ostatnio było na ten temat spotkanie z rynkiem i w zasadzie wszyscy zgadzają się z naszą diagnozą. Zmiany są w interesie wszystkich uczestników rynku, w tym skarbu państwa — ujawnia Dajnowicz.
Przejmowanie spółek przez inwestorów branżowych i "targowanie się" z instytucjami to nic nowego na GPW. Starsi inwestorzy pamiętają głośny, zwycięski bój sprzed lat mniejszościowych akcjonariuszy o lepszą cenę za Stomil Olsztyn (przejął go francuska Michelin), Polifarb Dębica (szwedzki Alcro Beckers) czy chociażby krakowski Unimil (australijski Ansell). Przykładów nie brakuje.