Publikacja: 22.08.2019 11:00
Warszawski rynek akcji skrajnie wyprzedany. Gdzie szukać okazji?
      Niskie poziomy oscylatorów, coraz więcej rocznych minimów notowań i   bardzo niskie poziomy indeksów.  Tak wygląda obraz techniczny GPW. Czy   to oznacza, że zbliża się czas zakupów? 
                 Autor Piotr Zając                                                                                 Ubiegły  tydzień przyniósł prawdziwy festiwal minimów  na rodzimym parkiecie.  WIG spadał w porywach do 55 066 pkt, a więc  znalazł się najniżej od  listopada ubiegłego roku. WIG20 dotarł nawet do  2055 pkt, a więc do  poziomu, na którym nie był od stycznia 2017 r.  Wskaźnik średnich spółek  przetestował natomiast ubiegłoroczne dno 3755  pkt, a sWIG80 jest o  włos od pogłębienia tegorocznego dołka. Za niskimi  poziomami indeksów  stoją skrajnie niskie wyceny akcji. Wykorzystując  wskaźniki analizy  technicznej, sprawdziliśmy, które papiery są  najbardziej wyprzedane.
             Z rynku ulatuje energia         
37  spółek z szerokiego rynku GPW wyznaczyło w  ubiegłym tygodniu co  najmniej roczne minimum notowań. W tym zrobiło to  już 12 podmiotów.  Szczególnie mocno dołują przedstawiciele branży  energetycznej – PGE  oraz Tauron. Notowania obu spółek są na poziomach  najniższych w  historii i ciągną na dno wszech czasów cały WIG-energia  (we wtorek  sięgnął pułapu 1864 pkt). Silne wyprzedanie sektora  potwierdzają także  oscylatory – MACD jest na poziomie -67 pkt, oscylator  stochastyczny –  na 7,8 pkt, a RSI przyjmuje wartość 26,9 pkt. Patrząc  na sektor z nieco  szerszej perspektywy, warto zwrócić uwagę, że od  początku roku  WIG-energia spadł już o 21 proc. To drugi najgorszy wynik  wśród 14  indeksów branżowych notowanych na GPW. Gorzej w tym roku wypada  tylko  WIG-górnictwo. W jego portfelu główny udział ma KGHM (aż 82  proc.).  Notowania akcji miedziowego giganta sięgnęły w ubiegłym tygodniu  74,9  zł, a więc znalazły się najniżej od listopada 2016 r. Silne  wyprzedanie  KGHM potwierdzają także oscylatory – RSI sięga 29,4 pkt, a  więc jest  poniżej granicy 30 pkt, a stochastyczny spadł do 7,9 pkt.
„Promocje  cenowe" w poszczególnych sektorach dobrze  sygnalizuje popularny  wskaźnik MACD. Wartość poniżej 100 pkt przyjmują,  oprócz wspomnianego  WIG-górnictwo, także chemia, banki, leki, paliwa i  odzież. Indeksy  reprezentujące dwie ostatnie branże są w tym roku 15  proc. pod kreską,  co także daje im miejsce w wyprzedażowej czołówce.  Warto w ich  portfelach zwrócić uwagę na Lotos i LPP, których notowania  są w  lokalnych dołkach. Gigant paliwowy sforsował ostatnio wsparcie 80  zł, a  odzieżowy testuje pułap 7000 zł.
Podsumowując wątek sektorowy –  jeśli ktoś szuka  okazji pod grę kontrariańską, to powinien zwrócić  uwagę na energetykę,  górnictwo, paliwa i odzież. Kandydatami pod  odbicie mogą być spółki z  najniższymi wartościami wskaźników RSI,  stochastic, MACD i CCI,  zwłaszcza w sytuacji, gdy testowane są lokalne  poziomy wsparcia.
link             Skrajnie niskie poziomy         
Zgodnie  z książkowym podejściem za wyprzedanie uznaje  się sytuację, w której  RSI (14) jest poniżej 30 pkt, oscylator  stochastyczny (14,3) poniżej 20  pkt, MACD (12,9,6) poniżej 0, a CCI  poniżej -100 pkt. Filtrując  szeroki rynek zgodnie z tymi kryteriami i  przy założeniu, że skupiamy  się na spółkach niegroszowych o średnim  dziennym wolumenie za ostatnie  50 sesji sięgającym przynajmniej 1000  akcji, otrzymalibyśmy tak długie  listy podmiotów, że powyższa tabela  zajęłaby pół strony. Okazuje się  bowiem, że obecnie spółek wyprzedanych  według RSI jest w tym książkowym  ujęciu 41, według oscylatora  stochastycznego – 56, według MACD – aż  159, a według CCI – 58.  Zamieszczona tabela przedstawia okrojoną listę  po przyjęciu nieco  bardziej restrykcyjnych założeń. Można więc  powiedzieć, że są to spółki i  indeksy najbardziej wyprzedane spośród  wyprzedanych.
Zwracamy w tym miejscu uwagę, że w silnych trendach, a   z takim mamy obecnie do czynienia na GPW, nie można traktować   oscylatorów jako sygnalizatorów odwrócenia tendencji. Ich zachowanie to   tylko wstępny alert, po którym warto zerknąć na wykres danego podmiotu,   ocenić układ wsparć i oporów, a także sytuację fundamentalną.
             Dopełnienie obrazu         
Skrajne  wyprzedanie sygnalizowane przez wskaźniki  potwierdzają też tegoroczne  stopy zwrotu dla poszczególnych spółek.  Okazuje się, że wśród  niegroszowych i relatywnie płynnych podmiotów  notowanych na GPW, aż 103  są pod kreską. Średnia strata sięga 16,8  proc., przy medianie  wynoszącej 14,8 proc. Rekordzistami pod tym  względem są Elektrobudowa  (-68,4 proc.), PMPG (-57 proc.), Euco (-56,5  proc.), Polnord (-46,6  proc.), Plaza Centers (-46,3 proc.), Trakcja  (-44,8 proc.) oraz Larq  (-43 proc.). Warto też zwrócić uwagę, że na  początku środowej sesji z  wyceną poniżej 1 zł notowanych było 25  podmiotów, podczas gdy pięć  miesięcy wcześniej liczba ta była o dziesięć  mniejsza.
Dopełnieniem  obrazu jest zachowanie podstawowych  wskaźników fundamentalnych, na  które w komentarzu zwraca uwagę Sobiesław  Kozłowski z Noble Securities.  Okazuje się, że P/BV dla WIG sięga  obecnie 0,985, a więc jest najniżej  od stycznia. Z kolei P/E sięga 10,8,  czyli poziomu nienotowanego od  marca.
             Czas na odbicie         
Sugerując się tylko  analizą wskaźników i stóp zwrotu  można by powiedzieć, że odbicie wisi w  powietrzu. Za odreagowaniem  przemawia też bliskość ważnych wsparć na  wykresie. Otóż WIG i WIG20  weszły w strefę ubiegłorocznych dołków. Dla  pierwszego to okolica 55  tys. pkt, a dla drugiego 2100 pkt.
Szkopuł w  tym, że nastroje na GPW dyktują teraz  czynniki globalne. W czwartek  rozpoczyna się sympozjum w Jackson Hole i  inwestorzy będą bacznie  wypatrywać wskazówek dotyczących przyszłej  polityki głównych banków  centralnych. W tle cały czas rozgrywa się wojna  handlowa na linii  Waszyngton–Pekin, a całą układankę ryzyk uzupełniają  perspektywa  twardego brexitu, polityczna niepewność we Włoszech i  słabnące  gospodarka Niemiec.
W takich okolicznościach trudno oczekiwać, by  skrajne  wyprzedanie sprowokowało zmianę trendu. Giełda już nieraz  pokazała, że  nigdy nie jest tak tanio, by taniej być nie mogło. Dlatego  w obecnych  warunkach silniejsze odbicie i okazja na krótkoterminowe  zyski są  bardziej realne, niż trwała zmiana układu sił. Ewentualnemu  odreagowaniu  powinna sprzyjać łagodna polityka pieniężna i niewątpliwie  łagodniejsze  podejście Donalda Trumpa do polityki międzynarodowej.
             Sobiesław Kozłowski ekspert Noble Securities         
Notowania  są wypadkową opinii inwestorów o  perspektywach rynku, dlatego też  spektrum oceny sytuacji jest spore. W  mojej subiektywnej opinii  zwróciłbym uwagę na kilka aspektów. Przede  wszystkim według termometru  fundamentalnego, czyli ceny do wartości  księgowej, aktualny poziom  wycen na GPW jest niski lub ekstremalnie  niski. Przykładowo dla WIG od  2002 r. jedynie 5,9 proc. sesji miało  niższą od aktualnej wartość P/BV,  czyli w ujęciu historycznym jest  tanio, choć klasycznym wyzwaniem jest  krótkoterminowe ryzyko głębszego  cofnięcia rynku. Dodając perspektywę  nastroju inwestorów, obserwowane  schłodzenie nastawienia inwestorów  indywidualnych mierzone przez SII  zdaje się wyczerpywać potencjał do  przeceny, tym bardziej że  zeszłotygodniowe cofnięcie WIG20 do 2055,7  pkt ma znamiona paniki. Z  technicznego punktu widzenia rosną szanse na  obronę wsparcia z rejonu  2083–2099 pkt, w szczególności w ujęciu  tygodniowym. Ciekawą kwestią  jest rebalancing w MSCI EM, czyli  zwiększenie wag Chin i Arabii  Saudyjskiej i zmniejszenie wag polskich  spółek. WIG20 spadał praktycznie  przez cały maj i właśnie zmiana wag w  indeksie rynków wschodzących była  impulsem do czerwcowego rajdu i  poprzez analogię sierpniowa słabość  jest ostatnim akordem przed  zaskakującym wrześniowym odbiciem?  Optymistyczny scenariusz zdaje się  wspierać blisko 40-miesięczny cykl na  GPW, przy czym według tego modelu  dołka można by oczekiwać w sierpniu  lub październiku.
             Michał Krajczewski ekspert BM BNP Paribas         
Skrajne  poziomy wyprzedania, sygnalizowane przez  niską wartość wskaźnika RSI,  historycznie były skorelowane z lokalnymi  minimami indeksów albo  notowań poszczególnych akcji. Uważam jednak, że  aby zwiększyć  skuteczność tej metody poszukiwania dołka na rynku, warto  skorzystać  z większej liczby wskaźników. W przypadku indeksu możemy więc  sprawdzać  takie wartości, jak liczba akcji powyżej lub poniżej  200-sesyjnej  średniej kroczącej albo liczba akcji ustanawiających roczne  maksimum  lub minimum notowań. Wtedy będziemy mieli pełniejszy obraz  panującego  na rynku trendu. Momenty skrajne będą wskazywały gwałtowne  zmiany  przedstawionych wskaźników – czyli poszukując dołka na rynku  akcji,  powinniśmy zaobserwować silny i szybki spadek wskazań, najlepiej  do  poziomów obserwowanych w czasie poprzednich minimów na rynku. Opisane   powyżej szersze spojrzenie może być konieczne w przypadku, gdy rynek   znajduje się w długoterminowym trendzie spadkowym, gdyż w takim   przypadku niskie odczyty RSI potwierdzają trend. W przypadku RSI poza   samym skrajnym poziomem wskaźnika zdecydowanie rzadsze, ale o wiele   pewniejsze moim zdaniem, sygnały generuje dywergencja pomiędzy RSI   a kursem akcji lub indeksu. Poszukując dołka w notowaniach, powinniśmy   więc obserwować równoczesne odbicie wskazań RSI podczas tworzenia nowego   lokalnego minimum – taka sytuacja może sugerować bliskość odwrócenia   trendu spadkowego. Oczywiście analogiczna odwrotna sytuacja jest   symptomem zakończenia trendu wzrostowego.