Uwielbiam te zgadywanyki wyliczanki, tę świecką tradycję.
Taleb (ten od Czarnego łabędzia) zawsze naśmiewał się z analityków i twórców budżetów, którzy tworzyli tabelki, wyliczali ekselki, robili prezentacje, ale nigdy nie ponosili konsekwencji swoich harców na liczbach.
Często zmieniali, modyfikowali, dostosowywali swoje wcześniejsze wyliczenia, zawsze mieli argumenty, że oni dobrze, to rynek zachował się niezgodnie z planem, to rynek winny.
Wg niego, to najbardziej przepłacani pracownicy firm, żyją sami dla siebie, nie ma z nich żadnych konkretnych biznesowych korzyści, natomiast można godzinami się spotykać przy ciasteczku i kawie przepalając czas na bezproduktywne dyskusje.
Jeżeli wewnętrzni anale nie mają pojęcia, to co mówić o tzw. zewnętrznych - to zwykłe trolle i trutnie.