I znowu brak wyłamania poniżej 2400. A jak tylko nacisk słabnie, popyt od razu podkłada nowe zlecenia. Podaż musi być coraz bardziej sfrustrowana... ;-) Ciekawe ile razy jeszcze zaliczymy tego rollercoaster'a?
Moim zdaniem, gdyby nie dodruk, który podtrzymuje USA, a z nim resztę świata, dawno zjechalibyśmy na pysk. Rynki odsuwają tylko w czasie to, co nieuniknione... A jak nie teraz, to oporne wsparcie na 2400 załatwią jakąś luką na otwarciu...