ja nie wierzę w przypadki, każde działanie jest głęboko przemyślane
cytuję....
Choć długi weekend w 2008 roku nie był tak imponująco długi jak ten, który się właśnie skończył, to układ kalendarza był dość podobny. 1 maja 2008 wypadał co prawda w czwartek, ale jako że czasy były znacznie lepsze kto żyw uciekał z Warszawy już 28 kwietnia. Szklane wieżowce opanowała senność, z ulic wyparowały korki. Jak zwykle w bezpośredniej okolicy majówki atmosfera nie sprzyjała pracy.
Były jednak pewne wyjątki. Przy ulicy Fabrycznej 5 dzień 28 kwietnia 2008 upłynął na ostatnich poprawkach do umowy i uzgodnieniach z renomowanym bankiem inwestycyjnym. 29 kwietnia byliśmy gotowi, o czym dobitnie dał do zrozumienia ruch kursu naszego przeciwnika. Ktoś już dał cynk, ale na śledztwo nie było czasu. Precyzyjnie wyliczony timing nie dawał pola manewru. 30 kwietnia tuż przed zakończeniem dnia pracy jechałem przez puste miasto. W chwili, gdy dostarczyłem gwarancję na 150 mln USD do ING, przedstawiciel naszej kancelarii wszedł do budynku KNF. Roztargniona recepcjonistka przybiła stempel absolutnie nie interesując się treścią składanego pisma. Wylądowało sobie na kupce i miało na niej zalegać aż do końca długiego weekendu. Całkowita dyskrecja przy pełnej jawności.