Do mnie nawet sąsiadka (stara i brzydka jakby co) już puka i się dopytuje o co chodzi z tym widłowym. Chciała dorobić sobie do renty, bo schorowana mocno jest a wnuczka niedługo do szkoły idzie, więc nowy plecak by jej się przydał. No i tak pyta się i pyta kiedy ten widłowy puści? Bo za jej czasów po wojnie to nikt nawet na widły nie miał, więc nie było widłowych. I wtedy jak coś rosło to rosło i każdy mógł kupić lub sprzedać po ile chciał, a jak spadało to spadało i też każdy mógł kupić lub sprzedać po ile chciał. A teraz to bogate społeczeństwo jest i każdy może sobie widły kupić i blokować kurs, ale sąsiadce wydaje się, że blokują tylko w górę bo jak spada to na łeb na szyję. Tak jak jej siostrzenica jak była mała i po jabłonce chodziła bo chciała jabłko ładne zerwać to też spadłą na łeb na szyję i prawie by umrzyk z niej był ale Bozia ją odratowała. No i tak Babeczka mi opowiada jak to było i się pyta dlaczego nie puszczają. Więc widły mogłyby już puścić to i sąsaidka by sobie poszła do swojego mieszkania. A tak to siedzimy sobie przy kompie i patrzymy jak słupek ani drgnie, i pijemy dobrą herbatkę i tak se siedzimy