ta rekrutacja (tego kalibru) zaczęła się raczej wiele, wiele miesięcy temu i mamy być może system naczyń połączonych: emisja się udaje, bo pojawia się argument, że dzięki niej do zespołu dołączą osoba, która jest w stanie zabrać ten biznes na półkę wyżej. Sam zainteresowany dołącza teraz (a nie od zaraz) bo wie jakie sprzedaże są w toku i na jakim etapie plus być może zbudował już część dzisiejszego lejka na luźnej umowie o współpracę i ma odbiór produktu i czucie klienta i widzi co się dzieje. Plus gdybym był na miejscu naszego CEO to zrobiłbym wszystko aby kolejność była następująca: ogłoszenie nowego VP i sprzedaż enterprise niż odwrotnie. Nasz nowy zawodnik raczej nie narzeka i nie narzekał na dochód, ten człowiek chce raczej zbudować majątek na equity i przeżyć jazdę w górę przysłowiową windą co jest możliwe w przypadku przełomowej firmy z przełomowym produktem na rynku, który dopiero się kreuje w świecie gdzie problemów (czytaj use-caseów) będzie tylko przybywać. Siano w spółce jest, produkt jest, top transfer dopięty, anty USA nastroje tylko narastają...co tu może pójść nie tak?