Opowiem ze swojego doświadczania jak się bogacić. Dopiero jak się naooglądałem wykresów co najmniej kilkuletnich w USA spółek, które poszyły nie jakieś tam 20%-50%, tylko dosłoawnie jak wykres eksponenty, czyli jakby były na dźwigni jak kontrakty na krypto, to zrozumiałem pewien przymus w postawie I jej strasznie nieznośnej charakterystyce. Niestety jest troche jak w amerykańskich książkach z poradami, czyli "set it and forget it", czyli musisz trzymać, bo jak się spuścisz po 20%, to konkurujesz rentownością z lepszymi lokatami I po 10 latach oglądasz na mieście cudze gabloty za "million 200". Po drugie na amerykańskich spółkach na wykresach widać, że tylko grzeczne czekanie i dokupowanie na poziomach kilkudolarowych(kilkuzłotowych) pod korek może dać przyrost w tempie eksponenty. Inaczej będzie się ciągle kopać z każdą kolejną spółką, jej akcjami + histeryzowanie po każdym dniu, gdy rynki lekko spadły, a ty już w wyobraźni widziasz wodospad, że twoje ukochane 30% zniknie. Dlatego w USA tak dużo ludzi się dorobiło, bo najpierw weszło pod korek na spółkach z akcjami po kilka USD, potrzymało kilka lat i wtedy na koncie się robiło x100. Oczywiście to nie jest tak prosto wybrać trafnie waltor, bo jak nie to będzie się płakać, że na lokacie przez 3 lata można było mieć 16%, ale generalnie bez włożenia w swoich kategoriach dochodowych dużych pieniędzy i bez odczekania, to nie ma szansy, żeby w typowych przebiegach zmienności wytrzymać robiąc po kilka % na zmienności dziennie czy tygodniowo.