Ja skromnie żyje nawet dalej jeżdżę na letnich oponach, bo i tak te Michellin letnie są lepsze niż wiekoszci zimówki. Po restauracjach też nie stołuje się za często, bo mam wstręt jak ktoś brudnymi łapami coś robi a potem podaje. Lecę do kibla i żygam pkcemmmmm a potem proszę o przepicie czymś mocniejszym. Najchętniej gin z tonic, bo łeb na drugi dzień tak po tym tak nie boli.