Dzisiejszy webinar potwierdził, że wszystko idzie zgodnie z planem, jak po sznurku, a dopuszczenie do obrotu jest też bardziej niż mniej prawdopodobne. Pan Wielgus opisał to tak: każda agencja dopuszczająca waży stosunek korzyści do ryzyka (czyli efektów ubocznych, tzw. adwersów). Jeśli adwersy są niewielkie, to preparat zostanie i tak dopuszczony, nawet jeśli korzyści są niewielkie (w sumie racja, bo to pacjent lub jego opiekun w przypadku zwierząt będzie miał wybór, czy chce skorzystać z danego preparatu, o danym potencjale do wywarcia korzyści; dla zdesperowanych nieraz też preparat o niskim potecjale to tzw. ostatnia deska ratunku i chcą skorzystać). Ale w przypadku preparatów BCX adwersy są w zasadzie nieistniejące, a potencjał wywierania korzyści bardzo duży. Więc to jest całkiem komfortowa sytuacja. Ponadto cały proces wytwarzania i dopuszczania do obrotu jest od początku konsultowany z odpowiednią agencją, i oni od początku mówią, że uzyskanie i dopuszczenie do obrotu takich leków jest w zakresie możliwości. Jakim cudem miałoby się to teraz zmienić? Bardzo wątpliwe. Nie nie jest pewne, dopóki nie jest decyzja wydana na papierze, ale możemy domyślać się najlepszego.