Moim zdaniem są trzy zasadnicze problemy.
Po pierwsze jakie jest rzeczywiste zadłużenie NWR?
Po drugie kto będzie wyceniał majątek, który po NWR pozostał, jakie zastosuje podejście, metodę i w końcu technikę wyceny, oraz jakie przyjmie do niej założenia, oraz kto tą wycenę będzie odbierał?
Po trzecie na jaką datę zastanie ten majątek oszacowany?
Przy założeniu, że koszty prowadzenia działalności pozostaną bez zmian, natomiast przychody wzrosną proporcjonalnie do wzrostu cen koksu i węgla, oraz w/w ceny utrzymają się na przestrzenie przynajmniej kilku lat, można ostrożnie przyjąć założenie, że wartość pozostałości po NWR wzrośnie, pod warunkiem, że w okresie prognozy nie spadną obroty, chociaż wydaje się, że nie ma przesłanek do założenia potencjalnego krachu ekonomicznego.
W związku z tym, iż nie ma o ile wiem akcji uprzywilejowanych może się okazać, że zagrywka z upadłością spółki mogła mieć jakiś ekonomiczny sens dla tych, którzy nie widzieli się w biznesie związanym z górnictwem.
Osobiście bardzo ciekaw jestem jak to wszystko się skończy, w końcu "nauka nie idzie w las", a człowiek uczy się przez całe życie , niedługo pewnie się dowiemy, kto tam był "chytrym lisem" i dlaczego wygrał.