Serio wierzysz w taki scenariusz? Przecież mamy do czynienia z sytuacją, gdzie sąd odmówił zatwierdzenia układu z wierzycielami, a zadłużenie spółki sięga ponad ćwierć miliarda złotych i dotyczy około tysiąca poszkodowanych. Zarządca przymusowy wprost domaga się dla prezesa zakazu prowadzenia działalności na 10 lat, zarzucając mu rażące niedbalstwo i brak wniosku o upadłość, a prokuratura prowadzi postępowania w sprawie oszustwa i ukrywania majątku. Sąd uznał, że wprowadzano wierzycieli w błąd, więc trudno tu mówić o jakimkolwiek zaufaniu. W tej sytuacji wizja, że za dwa–trzy lata Aforti będzie „mocnym graczem w Europie”, brzmi jak bajka. Tu raczej toczy się walka o to, czy firma w ogóle przetrwa najbliższe miesiące i jak wiele pieniędzy wierzyciele są w stanie jeszcze odzyskać.