Nie długu ale różnicy między wartością aktywów, a zobowiązaniami (tak w uproszczeniu).
Oznacza to, że każdy akcjonariusz musiałby się zrzucić dodatkowo po 15,60 na akcję aby wszyscy wierzyciele zostali zaspokojeni w pełnej wysokości.
Oczywiście dzięki wynalazkowi akcji, którego znaczenie niektórzy porównują do wynalezienia koła, akcjonariusze nie muszą dopłacać z majatku własnego i wierzyciele będą zaspokajani do wysokości aktywów spółki wedle kolejnośći dziobania.
Generalnie mamy tutaj ciekawy efekt piramidy finansowej. W Holandii podobnie handlowano tulipanami. Równie dobrze można posłużyć się instrumentem jakim są śmieciowe akcje Elektrobudowy. Kwestia konwencji.