Tu małe wtrącenie - wskaźnik ceny do oczekiwanego zysku dla Madmind to mniej niż 10 (przy założeniu, że w rok od premiery Succubus sprzeda się w przynajmniej 250 tys. egzemplarzach, z czego jak pisze Grubu - ok. 120 tys. już się rozeszło).
Co do reszty pełna zgoda. Horrory to z gatunek niszowy. Pytanie jednak co oznacza "niszowy" w przypadku rynku gier. Takie Layers of Fear w 5 lat sprzedało się w ponad 0,5 mln kopii. Pozostałe tytuły od Bloobera maja podobną sprzedaż. O grach pokroju Reisdent Evil nawet nie wspominam. Wg mnie jest to więc wystarczająco duży rynek, aby "wyżywić" spółkę (a już na pewno przy obecnej kapitalizacji).
Za duży atut Madmind uważam bardzo dobrą sytuację płynnościową. Szacuję, że do końca 1q22 spółka może mieć w kasie ponad 5 mln gotówki. W przypadku większości spółek gamingowych o podobnej kapitalizacji jest to niemal niewyobrażalny poeiom - dla przykładu w Pyramidzie gotówki zostało na ok. 2 kwartały, w OVID w kasie niecałe 0,4 mln zł, a w Image Power potrzebna była ostatnio pożyczka od udziałowca, bo gotówka spadła prawie do zera).
A co do kursu to już osobna sprawa - w mojej skromnej opinii jest to dowód na nieefektywność rynku giełdowego. Ale nawet jeśli notowania będą się bujać po 3-4 zł to mi to jakoś nie przeszkadza. W "najgorszym" razie za kilka lat akcjonariuszy czekają solidne dywidendy (co np. już teraz ma regularnie miejsce w PlayWay'u czy jeszcze kilku innych spółkach gamingowych).