Nowe odpowiedzi Cannabis Poland z połowy października 2025 roku można streścić jednym zdaniem: „umowy obowiązują, ale nic się nie dzieje”. Podobnie jak w przypadku THC Pharma, zarząd powtarza w kółko ten sam schemat – podpisaliśmy, oczekujemy, partner się nie wywiązał, procedury są skomplikowane.
Pierwszy przypadek – umowa z partnerem z Macedonii (maj 2025) – miała przynieść dostawy surowców i ekstraktów THC. Po pięciu miesiącach spółka przyznaje, że „dokumentów jeszcze nie otrzymała”. Nie dlatego, że coś się nie udało, tylko dlatego, że „zagraniczne firmy nie doceniają polskich wymogów”. Czyli w skrócie: nie sprawdziliśmy partnera przed podpisaniem umowy.
Drugi przykład – Voyager Genetics (październik 2024) – rzekomo miał otworzyć drogę do eksportu do Wielkiej Brytanii i Niemiec. Rok później identyczne wytłumaczenie: partner nie przygotował dokumentów, rynek trudny, regulacje kosztowne. Punkt kulminacyjny to zdanie: „Z tych powodów podjęliśmy decyzję o zmianie polityki informacyjnej i nie raportujemy już o podpisanych NDA/LOI.”
Czyli: będziemy dalej podpisywać umowy, ale już się tym z wami nie podzielimy.
Trzeci przypadek – memorandum z partnerem brytyjskim (grudzień 2024) – po dziesięciu miesiącach nadal „oczekujemy na aktualizację sytuacji po stronie partnera”. Nic nie wskazuje, że do czegokolwiek doszło, poza samym podpisaniem wstępnego dokumentu.
Wszystkie te odpowiedzi mają wspólny mianownik: spółka myli aktywność formalną z działalnością operacyjną. Zamiast rejestrować produkty i sprzedawać leki, mnoży listy intencyjne, których realizacja kończy się na e-mailach o „skomplikowanych procedurach”. To już nie opowieść o trudnościach rynku – to systemowa niemoc ubrana w technokratyczny język, gdzie każdy kolejny „partner” pełni rolę nowego alibi.
Cannabis Poland, Hemp i THC Pharma zaczynały z hasłem o budowie własnego łańcucha dostaw medycznej marihuany. Dziś z łańcucha pozostały tylko ogniwa – same umowy, bez treści, bez dostaw, bez wyników.