Kompromis grecki, który przy niewielkiej pomocy Merkozy, zdołał w pocie czoła wypracować, zdążył się już zawalić. W Greckiej tragifarsie pojawiło kilka kolejnych zwrotów akcji i nikt już nie boi się mówić pełnym głosem o pogonieniu Greków ze strefy euro, co jeszcze przed tygodniem brzmiałoby jak bluźnierstwo.