Fajrancik to nie jest zwykła pora dnia. To jest magiczny moment, kiedy młotek sam odkłada się do szuflady, wkrętarka zaczyna nucić disco polo, a kask ochronny zamienia się w czapkę imprezową z wirującym śmigiełkiem na górze. Wtedy majster nie krzyczy, tylko śpiewa serenady do betoniarki, a betoniarka, jak na damę przystało, odpowiada mu dźwiękiem „bul-bul-bul”.
https://youtu.be/WJEuEQbvSyU
Na fajrancie kiełbasa z grilla zawsze smakuje tak, jakby była zrobiona z chmur, a piwo nalewa się samo z hydrantu (tylko trzeba uważać, bo strażacy się obrażają). Legenda głosi, że kto pierwszy krzyknie „FAJRANT!”, temu od razu rosną wąsy, niezależnie od płci czy wieku.
A najlepsze jest to, że podczas fajrantu czas się zatrzymuje – no, chyba że przyjedzie kierownik, wtedy wszyscy nagle cofają się w czasie do momentu sprzed pięciu minut i udają, że jeszcze ciężko pracują.
Dacie wiarę praktykanci? https://www.bankier.pl/forum/temat_re-jestem-z-zaproszonymi-goscmi-jestem-spimy-spimy-jeszcze,66678583.html