W 2009 roku John Edward Jones, 26-letni student medycyny i ojciec małej córeczki, wybrał się z rodziną do jaskini Nutty Putty w Utah. Podczas eksploracji wszedł do wąskiego, nieoznaczonego korytarza, myląc go z innym przejściem. Uwięziony głową w dół w szczelinie o wymiarach zaledwie 25 na 46 cm, spędził tam ponad 27 godzin. Pomimo wysiłków ponad 100 ratowników, nie udało się go uratować. Zmarł na skutek zatrzymania akcji serca spowodowanego długotrwałym uciskiem i odwróconą pozycją ciała. Jaskinia została trwale zamknięta, a jego ciało pozostało w miejscu tragedii jako symbol ostrzeżenia dla innych speleologów.