W paździeniku podjęto decyzję o nowej emisji akcji, a zarejestrowanie subskrypcji nastąpiło w styczniu 2020. Pan Sytek w raporcie za rok 2019 chwalił się, że doszło do objęcia 1240599 po cenie emisyjnej 45 złotych, czyli do "kasy" spółki powinno było wpłynąć prawie 56 milionów złotych. A ile wpłynęło rzeczywiście? 1,415 mln złotych czyli 40x mniej. Tak naprawdę, to biorąc pod uwagę wszystkie koszty i kłopoty związane z tą emisją, nie miała ona jakiegoś szczególnego sensu. Nie o to jednak w niej chodziło. Chodziło przede wszystkim o dokonanie wielkiego oszustwa księgowego polegającego na wycenie po 45 złotych wszystkich wyemitowanych akcji serii I, z których ponad 97% nie zostało sprzedanych i znajdowało się w posiadaniu Aforti Holding jako akcje własne. Pozwoliło to wykazać zawyżony o prawie 55 milionów złotych kapitał własny spółki Aforti Holding. Co więcej te akcje (prawdopodobnie) bardzo szybko wsadzono do spółek zależnych jako aport, podwyższając ich kapitały własne, co było bardzo ważne, gdyż inaczej biegły rewident musiałby w następnym raporcie stwierdzić, że te spółki zależne posiadają ujemne kapitały, co z pewnością nie wpłynęłoby pozytywnie na pozyskiwanie inwestorów. A tak na papierze wszystko się zgadzało.