Pod koniec roku 2018 stało się jasne, że w dotychczasowej formie prowadzić kreatywnej księgowości się nie da. Już nawet biegły rewident p. Zenon Zegar nie chciał bezkrytycznie zatwierdzać fikcyjnych aktualizacji wyceny aktywów oraz ukrywania skali niespłacanych udzielonych pożyczek. No bo jak długo można coraz wyżej i wyżej wyceniać wartość spółek grupy Aforti, skoro wszystkie te podmioty ponoszą wysokie straty i mają ujemne kapitały własne? Z kolei wykazanie strat i ujemnych kapitałów momentalnie spowodowałoby tąpnięcie notowań spółki i brak dopływu świeżej gotówki od tzw. inwestorów czyli nabywców obligacji i weksli. Pan Sytek wpadł więc na prosty pomysł - nową emisję akcji. Chodziło o emisję 1240 599 akcji serii I po jakiejś absurdalnej cenie emisyjnej wynoszącej 45 złotych. Było rzeczą oczywistą, że nikt takich akcji nie kupi, skoro rynek akcje Aforti wyceniał na początku roku po 4-5 złotych. Na szczęście dla p. Sytka ilość akcji w wolnym obrocie była niewielka i za pomocą w miarę niewielkich pieniędzy ich notowania można było odpowiednio podpompować. Jak już ich notowania zaczęły rosnąć, to i znajdowali się chętni na spekulacyjny zarobek. Kurs akcji Aforti wzrósł z 4,26 złotego w styczniu do 30,60 złotego w listopadzie 2019 roku, a kapitalizacja spółki osiągnęła rekordowe 227 mln złotych.