Krzywa rentowności obligacji coraz baczniej obserwowana przez akcjonariuszyPWC - Biznes
23 Cze 2017, 22:55
Rynek obligacji skarbowych USA ma istotny i często niemal bezpośredni wpływ na wiele procesów gospodarczych oraz trendy cenowe na rynkach innych aktywów. Klasycznym przykładem w tej dziedzinie pozostaje oprocentowanie kredytów hipotecznych, które za oceanem opiera się głównie na poziomie rentowności dziesięcioletnich obligacji skarbowych. Obecnie, w okresie bardzo dynamicznego wzrostu popytu i cen nieruchomości, koszt takiego kredytu może mieć decydujące znaczenie dla utrzymania tendencji zwyżkowej. A z kolei wartość posiadanych nieruchomości, obok wartości instrumentów finansowych w portfelu gospodarstw domowych, mocno wpływa na poczucie bogactwa, stabilności finansowej i skłonności do konsumpcji Amerykanów. Nic więc dziwnego, że rentowności obligacji są monitorowane na bieżąco i poważne ich zwyżki mogłyby budzić duży niepokój ekonomistów.
Jednak i ten medal ma dwie strony. Zbyt niskie rentowności obligacji również miewają negatywny wydźwięk. A wynika to z historycznych doświadczeń. Przed każdą recesją w USA po II wojnie światowej miało miejsce odwrócenie krzywej rentowności obligacji skarbowych, przynajmniej w pewnym jej zakresie. Niektóre obligacje o dłuższych terminach zapadalności były notowane z niższą rentownością od tych o krótszych terminach zapadalności. Na szczęście nie zawsze odwrócona krzywa rentowności okazywała się zapowiedzią recesji, ponieważ w ostatnich kilkudziesięciu latach występowała częściej niż spadek tempa zmian PKB poniżej zera.
Po ubiegłotygodniowej podwyżce stóp procentowych i komentarzach FED krzywa rentowności amerykańskich "skarbówek" spłaszczyła się. Krótki koniec nieco podniósł się, a długi trochę opuścił. Jeszcze nieco brakuje do odwrócenia krzywej, które mogłoby zapowiadać spore kłopoty w gospodarce i na rynku akcji. Jednak różnica pomiędzy rentownością "pięciolatek" i "dwulatek", to zaledwie około 40 punktów bazowych. Natomiast różnica między "trzylatkami" i rocznymi obligacjami opiewa na około 25 punktów bazowych, czyli tyle, o ile FED w ostatnim okresie podnosi stopy procentowe na jednym posiedzeniu. Sytuacja może wiec dosyć szybko zmienić się.
Przyjęło się uważać, że największy wpływ na rentowności obligacji skarbowych mają odpowiednio: w krótkim końcu krzywej rentowności - oficjalne stopy procentowy ustalane przez bank centralny, w środku przebiegu krzywej - prognozy inflacyjne, na długim końcu krzywej - wiarygodność kredytowa kraju. W sytuacji, gdy FED nie zrezygnuje z podwyżek stóp procentowych w tym roku, a inflacja nadal nie będzie wyraźnie rosła (choćby ze względu na niskie ceny surowców i słabą dynamikę wzrostu płac) możemy za kilka miesięcy zaobserwować odwróconą krzywą rentowności na amerykańskich obligacjach. A wtedy posiadaczom akcji pozostanie rozwiązanie zagadki: czy to tylko straszak, czy złowieszcza zapowiedź dla koniunktury na Wall Street.
(Alfred Adamiec - Private Wealth Consulting)
Bardzo fajny artykuł , potwierdza to o czym myślę i mówię od pewnego czasu - losy dalszej ewentualnej hossy na amerykańskim rynku akcji zależą w bardzo dużym stopniu od amerykańskich obligacji a w zasadzie od ich oprocentowania.