Z tego co zrozumiałem wygląda to całkiem dobrze, wsadzają gościa ro reorganizacji który chyba zna się na swojej robocie. czy możne ktoś mądrzejszy coś więcej na ten temat powiedzieć?
Sąd Wojewódzki w Ostrawie wydał w poniedziałek (9 maja) postanowienie o upadłości czeskiej spółki węglowej OKD. Funkcję zarządcy komisarycznego pełnić będzie Lee Loud, dyrektor wykonawczy Instytutu Restrukturyzacji i Niewypłacalności Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Pradze. Teraz wierzyciele OKD mają dwa miesiące na zgłoszenie swoich wierzytelności. Na 10 sierpnia br. zwołane zostało też pierwsze posiedzenie komisji wierzycieli. To oni podejmą ostateczna decyzję o dalszym losie spółki. W grę wchodzi wprowadzenie programu naprawczego, albo wyprzedaż firmy i zaspokojenie roszczeń wierzycieli z uzyskanych tym sposobem środków. We wniosku o ogłoszenie upadłości kierownictwo OKD podało, że spółka ma 17 mld koron długu i 650 wierzycieli. Majątek OKD wyliczono przy tym na 7 mld koron. - Rząd powinien teraz rozmawiać z zarządcą komisarycznym o dalszych krokach. Najpierw jednak zarządca musi sprawdzić stan faktyczny, w jakim znajduje się dziś OKD - powiedział minister finansów czeskiego rządu Andrej Babiš. Z kolei hetman morawsko-śląski Miroslav Novak podkreślił, że należy poszukiwać najlepszego rozwiązania dla OKD i pracowników spółki. Będzie nim z pewnością kontynuowanie wydobycia. W tym samym duchu wypowiedział się Jerzy Cienciala, pełnomocnik rządu w województwie morawsko-śląskim. - Wierzę, że sąd miał szczęśliwą rękę przy wyborze zarządcy komisarycznego i wziął pod uwagę aspekty socjalne związane z upadkiem OKD. Mam nadzieję, że spółka będzie nadal nieprzerwanie wydobywała węgiel - powiedział Cienciala. Jaromir Pytlik, szef Porozumienia Związków Zawodowych w OKD, zaznaczył, że załoga nie będzie szukać dalszych rozwiązać na drodze demonstracji czy strajku. - Będziemy reagować tylko w sytuacji, gdy zabraknie na wypłaty pensji lub odpraw - oświadczył Pytlik. Spółka OKD jest jedynym producentem węgla kamiennego w Republice Czeskiej. Prowadzi wydobycie w kopalniach w południowej części Górnośląskiego Zagłębia Węglowego - w rejonie ostrawsko-karwińskim. Posiada trzy czynne kopalnie oraz jedną w stanie "uśpienia" w Beskidach. W 2015 r. OKD wydobyła 9 mln t węgla. Zatrudnia 9,5 tys. własnych pracowników oraz 2,5 tys. górników formalnie zatrudnionych w firmach zewnętrznych, z czego ok. 2 tys. to Polacy. Dla porównania Katowicki Holding Węglowy posiada cztery kopalnie i zatrudnienie rzędu ok. 14 tys. pracowników. Wydobywa 10,5 mln t węgla.
Bankructwo kopalni ostrawsko-karwińskich zdruzgotało w Czechach wizerunek multimiliardera Zdenka Bakali - pisze we wtorkowej Gazecie Wyborczej Lubosz Palata. Jak informowaliśmy w portalu górniczym nettg.pl Sąd Wojewódzki w Ostrawie wydał 9 bm. postanowienie o upadłości czeskiej spółki węglowej OKD. Bakala w publikacji GW pt. "Upadek węglowego króla w Czechach" opisywany jest jako "miłośnik cygar, pięknych kobiet, wina i kolarstwa". - W całych Czechach trudno znaleźć dziś człowieka bardziej obrzucanego błotem przez media niż on - czytamy w Gazecie.
Czeska spółka węglowa OKD jest w stanie upadłości - tak orzekł Sąd Wojewódzki w Ostrawie. Teraz wierzyciele OKD mają dwa miesiące na określenie swoich roszczeń. Na 10 sierpnia br. zwołane zostało też pierwsze posiedzenie komisji wierzycieli. To oni podejmą ostateczną decyzję o dalszym losie spółki. W grę wchodzi wprowadzenie programu naprawczego albo wyprzedaż firmy. We wniosku o ogłoszenie upadłości kierownictwo OKD podało, że spółka ma 650 wierzycieli. Wśród nich są również polskie firmy. Czeskie źródła wymieniają Kopex Machinery, Famur i Eickhoff Polonia, którym OKD winna jest ponad 130 mln koron, z czego jedna trzecia tej kwoty jest już po terminie spłaty. W sumie długi OKD wyliczono na 17 mld koron, zaś majątek oszacowano zaledwie na 7 mld koron. Informacje te sprawdzi teraz Lee Louda, dyrektor Instytutu Restrukturyzacji i Niewypłacalności Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Pradze, którego sąd wyznaczył na zarządcę komisarycznego spółki OKD. Tymczasem rośnie niepokój o dostawy węgla w czeskich hutach. Eksperci spodziewają się wzrostu cen surowca. Rząd w Pradze szykuje szeroko zakrojoną akcję pomocową, skierowaną zarówno dla pracowników zagrożonych zwolnieniem, jak i samej spółki OKD. Kluczową rolę ma w tym procesie odegrać spółka Diamo - czeski odpowiednik Spółki Restrukturyzacji Kopalń.
Upadek koncernu węglowego OKD może wywołać efekt domina. Dostawcy sprzętu i usług dla górnictwa alarmują, że i oni niebawem ogłoszą niewypłacalność. Niepokój daje o sobie znać także w czeskim przemyśle metalurgicznym. Na krachu czeskiego górnictwa mogą za to zarobić polskie spółki węglowe. Czeski rząd za wszelką cenę będzie starał się uratować spółką OKD przed likwidacją. Tak można wywnioskować z ostatnich wypowiedzi premiera Bohuslava Sobotki. Rząd ma interes w tym, aby przedsiębiorstwo nadal funkcjonowało - podkreślił premier i obiecał powołanie specjalnego międzyresortowego zespołu, który zajmie się sytuacją spółki. W jego skład wejdą również przedstawiciele władz województwa morawsko-śląskiego. Zarządca komisaryczny Lee Louda już zapowiedział, że spotka się z przedstawicielami rządu, jak tylko otrzyma stosowne zaproszenie do rozmów. Ministerstwo Finansów rozważa pomysł zaciągnięcia kredytu, z którego środki przeznaczone byłyby głównie na pensje i odprawy dla pracowników upadłej spółki. Ważną rolę odegrać ma w tym procesie przedsiębiorstwo państwowe Diamo w Ostrawie, wyspecjalizowane w rewitalizacji terenów pogórniczych i restrukturyzacji kopalń. Policzono, że do października br. z pracy w OKD mogłoby odejść ponad 1200 pracowników, głównie ze względu na wiek i przysługujące im świadczenia emerytalne, a także tych, którym firmy spoza branży zaoferują pracę, np. koncern Skoda. Wielu odeszłoby zaraz, ale pod warunkiem wypłaty odpraw. Z nich nie zamierzają zrezygnować. - Na cele związane z reorientacją zawodową, dojazdami, czasowymi zapomogami, mamy w budżecie 1,5 mld koron - zapewnił czeski premier. Nie ma jednak pewności, czy znajdą się środki na pensje i odprawy. Strach górników Strona społeczna przyznała, że plany rządu są godne uwagi i pożądane, ale najważniejsze są wypłaty. - Ludzie bardzo się o nie boją - zaznaczył Josef Středula, przewodniczący Czesko-Morawskiej Konfederacji Związków Zawodowych, na spotkaniu z ministrami w Pradze. Dał do zrozumienia, że gdyby wypłaty zostały zablokowane, należałoby się liczyć z najgorszym, czyli wybuchem społecznego niezadowolenia w postaci protestów, a nawet akcji strajkowej. Ale to nie wszystkie problemy, z jakimi w najbliższym czasie będzie musiał zmierzyć się czeski rząd w obliczu skomplikowanej sytuacji górnictwa. Efekt domina - Ten krach może mieć zgubny wpływ na inne przedsiębiorstwa i branże, które z OKD współpracowały. Maszyny, urządzenia, dostawy energii, usługi, transport. Te kwestie wymagają monitorowania i być może podjęcia już teraz konkretnych decyzji. Nie możemy dopuścić do efektu domina - przestrzegł Miroslav Novak, hetman morawsko-śląski. Nadzieja i niepokój - Wierzę, że sąd miał szczęśliwą rękę przy wyborze zarządcy komisarycznego i wziął pod uwagę aspekty socjalne związane z upadkiem OKD. Mam nadzieję, że spółka będzie nadal nieprzerwanie wydobywała węgiel - powiedział Jerzy Cienciala, pełnomocnik rządu w województwie morawsko-śląskim i jednocześnie prezes Czesko-Polskiej Izby Handlowej w Ostrawie. Niepokój daje się odczuć również w przemyśle metalurgicznym. Spółka ArcelorMittal przyznała, że połowę surowca niezbędnego do produkcji, odbierała dotąd z OKD. - Jakiekolwiek przerwy w dostawie węgla to dla nas spore ryzyko utrzymania płynności produkcji i wywiązywania się z kontraktów. W dłuższej perspektywie mogą nawet oznaczać utratę konkurencyjności na rynku - przyznała Barbora Černá-Dvořáková, rzeczniczka AMO.
Płynne przestawienie Biznesmen Petr Paukner, właściciel firmy Carbounion Bohemia, twierdzi, że gdyby spółka OKD wstrzymała produkcję węgla, surowiec do czeskich hut mógłby być dowożony z Polski. - Odnoszę wrażenie, że to przestawienie z czeskiego na polski węgiel odbyłoby się płynnie, ale już nie za te same pieniądze - przyznał. - Polski i czeski węgiel zawsze ze sobą konkurowały. Ceny węgla w naszym regionie z pewnością poszybowałyby znacznie w górę - uważa biznesmen. I to jest jego zdaniem kluczowy argument za utrzymaniem wydobycia w OKD. Przedsiębiorcy z branży węglowej działający za miedzą są zgodni co do tego, że każde zawirowanie w czeskim górnictwie to szansa odbicia dla polskich kopalń.
Nastawienie społeczeństwa do problemów, z którymi boryka się obecnie górnictwo w Czechach, i do samych górników jest raczej negatywne. Ta niechęć bierze się jeszcze z okresu komunizmu, kiedy to górnicy posiadali znaczne przywileje - zauważa w rozmowie z Trybuną Górniczą ZBIGNIEW JANOWSKI, dyrektor Zakładu Górniczego nr 2 (CSM) w OKD. Kiedy rozmawialiśmy ostatnio, był pan dyrektorem kopalni Paskov... Już nie jestem. Kopalnia Paskov znajduje się w bardzo trudnej sytuacji ekonomicznej. Niewykluczone, że zakład zakończy wydobycie jeszcze w tym roku, choć miał fedrować do końca przyszłego. Nie zapadły jeszcze ostateczne decyzje o dalszym jego losie. Kopalnię udało mi się wyprowadzić w ub.r. na prostą. To znaczy, balansowała na granicy opłacalności wydobycia. Kierownictwo OKD powierzyło panu funkcję dyrektora ZG nr 2, czyli dawnej kopalni CSM, która notowała zawsze dobre wyniki. I chciałbym, aby tak pozostało, bo możliwości są. Obecnie załoga pracuje normalnie. Chodzi o ponad 2 tys. górników etatowych i kolejny tysiąc, zatrudnionych przez firmy dostarczające usługi do kopalń OKD. 80 proc. to górnicy z Polski. Oni bardzo źle przyjęli informacje podane przez niektóre polskie media, że to im w pierwszym rzędzie grozi utrata pracy. Te doniesienia nie polegają na prawdzie. O żadnych zwolnieniach nie ma na razie mowy. Oczywiście plotki zrobiły swoje. Dało się odczuć napiętą atmosferę. Chcę podkreślić, że my, tutaj, w OKD, zawsze bardzo ceniliśmy fachowość polskich górników i pod tym względem nic się nie zmieniło. Te firmy zabezpieczają nam połowę wydobycia i tyleż samo robót przygotowawczych. To nie jest tak, że wraz z ogłoszeniem upadłości OKD przestajemy wydobywać węgiel. W jaki sposób społeczeństwo odbiera ostatnie wydarzenia w OKD? Nastawienie społeczeństwa do problemów, z którymi boryka się obecnie górnictwo w Czechach, i do samych górników jest raczej negatywne. Ta niechęć bierze się jeszcze z okresu komunizmu, kiedy to górnicy posiadali znaczne przywileje. Pracownicy innych branż zwyczajnie im zazdrościli. Poza tym, do tej pory państwo nie interesowało się tak bardzo upadkami firm w innych sektorach gospodarki, jak jest to w naszym przypadku. Zatem każda pomoc górnictwu i górnikom może być źle odebrana przez społeczeństwo. Trudno kieruje się kopalnią w sytuacji, gdy spółka znajduje się w upadłości? Nawet sobie pan nie wyobraża, jak trudno. Zamiast zajmować się zarządzaniem, muszę załatwiać dziesiątki innych spraw i spędzać dodatkowe godziny w pracy. Bezpośrednio po ogłoszeniu niewypłacalności przez kierownictwo OKD wśród załogi panowały bardzo pesymistyczne nastroje. Ludzie gromadzili się na dole, prowadzili długie dyskusje, a robota stała. Poluzowała się dyscyplina. Musiał nawet interweniować dyrektor ds. ruchu zakładów górniczych. Stres generuje wypadki przy pracy. Boję się, żeby nic złego się nie stało. Zaobserwowaliśmy w ostatnim czasie zwiększoną liczbę wypadków przemycanych z zewnątrz do kopalni lub wyolbrzymianie drobnych zdarzeń. Niektórzy pracownicy nie wytrzymują nerwowo i próbują uciekać w zwolnienia lekarskie. Uczuliłem dozór, aby reagował powściągliwie na wszelkie przejawy niezadowolenia wyrażane przez górników. Nie wolno podgrzewać nastrojów. W sytuacjach newralgicznych ludzie szybciej się konfliktują, wystarczy drobnostka, ostrzejsze słowo i awantura gotowa. Niektórzy uważają, że padli ofiarami zemsty ze strony pracodawcy, inni usiłują się odegrać za zaistniałą sytuację w poczuciu krzywdy. Ja spotkałem się z moją załogą w obecności dyrektora generalnego OKD Dale'a Ekmarka. Uspakajałem, tłumaczyłem, że wszystko na razie zostaje po staremu. Udzieliliśmy mu wotum zaufania. Napięta atmosfera powoli się uspokaja. Pensje za kwiecień zostaną wypłacone tak jak zawsze w połowie miesiąca? Pensje spółka płaci w terminie. Polskie załogi również je otrzymują. Do tej pory nie było z wypłatami znacznych opóźnień. Nie ma zatem powodów do paniki. W pierwszych czterech miesiącach br. obserwowaliśmy dobrą wydajność pracy. W pełni wykorzystywane było również zaplecze maszynowe. Obecnie fedrujemy na pięciu ścianach. Naturalnie zmniejszyliśmy fronty robót w porównaniu z ubiegłym rokiem. Wśród polskich załóg zatrudnienie uległo zmniejszeniu. Najlepsi zostali i myślę, że nie żałują. Podobnie jak Słowacy, którzy zatrudnieni są w większości przy likwidacji ścian. Nie notujemy żadnych przerw w produkcji. Wyzwoliliśmy się częściowo spod władzy menedżerów z NWR i ich długów. Teraz działamy na własny rachunek. Ze środków uzyskanych ze sprzedaży węgla będziemy regulować wszystkie zobowiązania. Tak ustalono. Z wydobyciem jesteśmy lekko nad planem, czyli w okolicach 7 tys. t na dobę.