Obecną tu sytuację opisał już dawno Krasicki... Sami oceńcie którą rolę macie w tej grze :)
CZAPLA, RYBY I RAK
Czapla stara, jak to bywa, Trochę ślepa, trochę krzywa, Gdy już ryb łowić nie mogła, Na taki się koncept wzmogła. Rzekła rybom: "Wy nie wiecie, A tu o was idzie przecie". Więc wiedzieć chciały, Czego się obawiać miały. "Wczora Z wieczora Wysłuchałam, jak rybacy Rozmawiali: wiele pracy Łowić wędką lub więcierzem; Spuśćmy staw, wszystkie zabierzem, Nie będą mieć otuchy, Skoro staw będzie suchy." Ryby w płacz, a czapla na to: "Boleję nad waszą stratą, Lecz można temu zaradzić, I gdzie indziej was osadzić; Jest tu drugi staw blisko, Tam obierzecie siedlisko, Chociaż pierwszy wysuszą, Z drugiego was nie ruszą". "Więc nas przenieś!" - rzekły ryby: Wzdrygnęłą się czapla niby; Dała się na koniec użyć, Zaczęłą służyć. Brała jedną po drugiej w pysk, niby nieść mając, I tak pomału zjadając. Zachciało się na koniec skosztować i raki. Jeden z nich widząc, iż go czapla niesie w krzaki, Postrzegł zdradę, o zemstę się zaraz pokusił. Tak dobrze za kark ujął, iż czaplę udusił. Padła nieżywa: Tak zdrajcom bywa.