zalezy kto w jakiej jest sytuacji, sa kraje gdzie buduje sie duze domy z duzymi ogrodami i tam mieszka kilka pokoleń, oczywiście dom jest w jakiś sposób podzielony a w polsce kazdy musi miec swoja osobna klitke, zeby pokazac niezaleznosc, 20-30 lat temu ludzie budowali duze pietrowe domy, ktore wystarczylyby na na dwa pokolenia i mozna podzielic parter/pietro no al u nase trzeba miec swoje w miescie. wydaje mi sie ze budownictwo wielopokoleniowe nie dosc ze jest tansze to jeszcze zaoszczedzi sie na utrzymaniu a zaoszczedzone pieniadze mozna przeznaczyc na umilenie sobie zycie a nie pokazywanie niezaleznosci i "zaradnosci" oszczedzajac na wszystkim 30 lat zeby raty splacic
Trochę dziwne pytanie, jak dla mnie godnie żyć można TYLKO bez kredytu.
Wybór każdy może podjąć sam - albo wiąże się z bankiem na *dzieści lat i w zamian że płaci więcej ma nieruchomość po spłacie faktycznie na własność, albo mieszka gdzie mu chwilowo pasuje, płaci mniej i nie ponosi większego ryzyka, ale nie ma po wielu latach z tego nic.
Warto nadmienić że droga do kredytu jest zwykle w jedną stronę. Łatwo kredyt wziąć, gorzej się z tego wyplątać...
Żeby mówić o cywilizowanych warunkach - kredyt musiałby być zabezpieczony hipoteką i koniec. A nie hipoteczny z wekslem in banco... Dopóki takich kredytów nie będzie, nie ma mowy o godnym życiu na kredycie.