Warto przypomnieć, że
z perspektywy PKP Cargo obecna sytuacja jest… bardzo wygodna, a ciężar ryzyka został zepchnięty na wierzycieli.
Spółka ma zadłużenie rzędu
5,2 mld zł i około
1000 wierzycieli.
Przy takiej skali sam koszt odsetek to setki milionów zł rocznie. Tymczasem po otwarciu sanacji
spółka jest chroniona przed egzekucją, może ciąć niekorzystne kontrakty, a odsetki od starego długu przestają być normalnie naliczane i trafiają do układu – czyli są przedmiotem „targów” z wierzycielami zamiast być płacone na bieżąco. Zarząd PKP Cargo sam wprost mówił, że sanacja to „parasol ochronny” i m.in. ochrona przed odsetkami.
Co to oznacza w praktyce?
- Spółka zyskuje czas i oddech finansowy – nie płaci odsetek jak normalny dłużnik rynkowy, tylko czeka na układ.
- Wierzyciele finansują ten „oddech” własnymi pieniędzmi – kapitał jest zamrożony, odsetki są najczęściej redukowane lub wyłączane, a realna wartość wierzytelności topnieje w czasie (inflacja + ryzyko wykonania układu).
Dlatego mówienie, że działania Rady Wierzycieli „psują układ”, jest kompletnym odwróceniem logiki.
To właśnie przeciąganie sanacji i brak presji na zarządcę działa na szkodę wierzycieli, bo:
- im dłużej trwa postępowanie, tym dłużej spółka jedzie na „tanim” kapitale cudzym kosztem,
- odsetki, które w normalnych warunkach byłyby płacone, są co najwyżej przedmiotem negocjacji w układzie, często z dużym umorzeniem,
- ryzyko ostatecznego poziomu zaspokojenia rośnie z każdym miesiącem.
Z punktu widzenia
PKP Cargo – sanacja i brak normalnego naliczania/obsługi odsetek to ruch bardzo korzystny.
Z punktu widzenia
wierzycieli – to klasyczne działanie na ich niekorzyść, jeśli nie idzie w parze z twardą kontrolą zarządcy i realną presją na szybki, uczciwy układ. I dokładnie od tego jest Rada Wierzycieli – żeby pilnować, by „parasol ochronny” dla spółki nie zamienił się w parasol nad wyparowywaniem wierzytelności.