Szanowny Morświnie (a może morświnko — w tych czasach człowiek już nie wie, z kim ma do czynienia),
po raz kolejny staję murem zrozumienia za decyzjami Ragnara. On nie udaje znawcy wszystkich biznesów — działa na bazie wykresów, które ma przed oczami. I trzeba mu oddać: nerwy ma stalowe. Problem w tym, że zakłada, iż każdy model biznesowy będzie poruszał się identycznymi ruchami. Tymczasem jego ruchy są nietuzinkowe, czasem wręcz karkołomne.
To trochę jak pijana małpa próbująca wcisnąć sześcian w okrągły otwór: może i po czasie wejdzie, ale tak zniekształcony, że do niczego. Dlatego jeszcze raz szacunek za udowodnienie, że powiedzenie „Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” wcale nie musi być prawem natury — czasem właśnie uporczywa konsekwencja przynosi ten niespodziewany, inny efekt. Ale w sumie nie mnie to oceniać. Być może powinno to zweryfikować wiarygodne źródło lub instytucja nadzorująca takie działania. Trudno powiedzieć.