Jak ZSRR niemal stał się czwartym członkiem sojuszu nazistowskich Niemiec, Włoch i Japonii.
https://newsua.one/uploads/images/default/archive_hitstal1.jpgJesienią 1940 roku ZSRR miał stać się czwartym członkiem sojuszu nazistowskich Niemiec, Włoch i Japonii. Tylko rozbuchane apetyty Berlina i Moskwy powstrzymały pojawienie się nazistowsko-sowieckiego potwora. „Przyjaźń narodów Niemiec i Związku Radzieckiego, przypieczętowana krwią, ma wszelkie powody, by być długą i silną” – tak radziecki przywódca Józef Stalin odpowiedział na życzenia urodzinowe niemieckiego führera Adolfa Hitlera i niemieckiego ministra spraw zagranicznych Joachima von Ribbentropa w gazecie „Prawda” 25 grudnia 1939 roku.
Słowa o „krwawych ochłapach” pojawiły się po podziale i okupacji Polski przez Stalina i Hitlera we wrześniu. Współpraca Kraju Sowietów z III Rzeszą nie zakończyła się jednak na tym wydarzeniu, które stało się pierwszym etapem nowej wojny światowej: finał „przyjaźni” obu dyktatorskich reżimów przypadł na jesień 1940 roku.
W październiku tego roku odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Najwyższej ZSRR, której głównym tematem była polityka zagraniczna. Wiaczesław Mołotow, przewodniczący Rady Komisarzy Ludowych (a właściwie premier) i komisarz ludowy spraw zagranicznych, wyjaśnił, komu i jak Kreml ją traktował.
Polska, zdaniem szefa rządu, okazała się państwem niewypłacalnym. Mołotow postrzegał ogólną strukturę Europy po I wojnie światowej jako równie niewypłacalną. Nazwał Wielką Brytanię i Francję agresorami. A następnie wezwał do „politycznego wsparcia Niemiec w ich dążeniach do pokoju”.
„To nie tylko bezsensowne, ale i zbrodnicze prowadzić wojnę taką jak wojna o zniszczenie hitleryzmu, skrywaną pod fałszywą flagą walki o demokrację” – oświadczył Mołotow.
Już 10 listopada szef rządu radzieckiego z liczną delegacją udał się do Berlina, aby omówić propozycję Hitlera przystąpienia do tzw. Układu Berlińskiego – trójstronnego paktu wojskowego między Niemcami, Włochami i Japonią, podpisanego pod koniec września 1940 roku.
Trudności na drodze Skład radzieckiej delegacji był bezprecedensowy. Mołotowowi towarzyszyło 64 inne osoby: komisarze ludowi głównych gałęzi przemysłu, ich zastępcy, tłumacze, maszynistki, kilku inżynierów konstruktorów, a nawet dwóch generałów, specjalistów w dziedzinie strategicznego planowania operacji wojskowych.
Uzbrojeni żołnierze stali wzdłuż linii kolejowej od Moskwy do samej granicy z Rzeszą – specjalnie strzegli całej trasy pociągu, wypełnionego wysoko postawionymi urzędnikami. Radziecki tłumacz Walentin Bierieżkow, który był w delegacji, wspominał: „W regularnych odstępach 400-500 m, w pobliżu nasypu pojawiała się samotna postać żołnierza Armii Czerwonej: w rękach – karabin z bagnetem”.
Wewnątrz magazynu trwała intensywna praca. „W wagonie referencyjnym wszystkie informacje były systematyzowane, przygotowywano krótkie podsumowania dla członków delegacji” – pisał Bierieżkow. „Drukarze natychmiast przepisali je w kilku egzemplarzach. Eksperci mieli własne obawy. […] podkreślali, co może być potrzebne do poparcia naszych argumentów podczas negocjacji”.
W tamtym czasie pociągi radzieckie docierały tylko do granicy zachodniej. Następnie pasażerowie przesiadali się do pociągów przeznaczonych dla europejskiego, węższego rozstawu szyn. Mołotow podejrzewał jednak, że wagony dostarczone przez stronę niemiecką mogą być wyposażone w urządzenia podsłuchowe. Dlatego delegacja radziecka przywiozła własne podwozie do przejścia na eurorozstaw szyn.
Już na terenie Prus Wschodnich, w miejscowości Eidtkunen (obecnie Czernyszewskoje, obwód kaliningradzki), niemieccy strażnicy graniczni próbowali przerzucić delegację do innego pociągu. Ale im się to nie udało.
Ogromnej delegacji radzieckiej towarzyszyło zaledwie 18 strażników. Współczesny niemiecki historyk Sven Felix Kellerhoff twierdzi: Mołotow zwrócił się do kraju przyjmującego z prośbą o zapewnienie gościom dodatkowej ochrony za pomocą oddziałów szturmowych (Sturmabteiltung). Ale Joseph Goebbels, minister propagandy i gauleiter Berlina, odmówił tej prośby, pisząc o tym w swoim dzienniku: „Cóż, to już przesada”.
Stolica Rzeszy nie tylko nie zapewniła gościom ochrony – mieszkańcy miasta zignorowali również delegację ze Wschodu: nie było gwarnych korytarzy z berlińczykami machającymi kwiatami i transparentami gratulacyjnymi. Radzieccy urzędnicy, przyzwyczajeni do masowych imprez publicznych w domu z okazji ważnych wizyt, odebrali to jako chłód. Jedyne, co ucieszyło gości, to orkiestra grająca na Dworcu Międzynarodowym – w tamtym czasie był to oficjalny hymn ZSRR, ale w Niemczech zakazany. Dlatego muzycy przyspieszyli rytm, aby inni pasażerowie nie rozpoznali go od razu.
PowiernikNegocjacje rozpoczęły się natychmiast po spotkaniu na dworcu i trwały cały następny dzień. Ich uczestnicy wyraźnie się nie lubili. Paul Schmidt, tłumacz Hitlera, zanotował o delegacji radzieckiej: „Ludzie o bardzo poważnych twarzach”. Moskale odwzajemnili się tym samym. W raporcie z podróży sporządzonym przez delegację Mołotowa napisano, że Ernst Weizsäcker, druga osoba po Ribbentropie w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, był „doskonałym typem do filmu o bandytach”.
A o samym Führerze Bierieżkow napisał: „Nie wypowiadając ani słowa, jak poprzednio, podszedł do nas blisko, uścisnął dłoń każdemu. Jego zimna, wilgotna dłoń przypominała dotyk żaby”.
Już na progu Mołotow oświadczył Hitlerowi: „Jestem upoważniony do mówienia w imieniu samego Stalina”.
Spotkali się dwukrotnie: pierwsza rozmowa przewodniczącego delegacji radzieckiej z Führerem trwała 2,5 godziny, a druga – godzinę dłużej. Jak na standardy dyplomatyczne, były to dość długie rozmowy.
Przed każdym spotkaniem z Hitlerem lub Ribbentropem Stalin wysyłał telegramy Mołotowa z rekomendacjami, a on odpowiadał przywódcy raportami.
Kreml nie był przeciwny zostaniu czwartym członkiem tzw. Osi – Berlin-Rzym-Tokio. Jednak sowieckie apetyty geopolityczne pod wieloma względami różniły się od tego, jak Berlin wyobrażał sobie przyszłą strukturę Europy.
Hitler był wówczas pewien, że Luftwaffe wkrótce zbombarduje Londyn, a Anglia poprosi o pokój. Imperium Brytyjskie, w zamyśle Führera, miało ostatecznie upaść, a jego liczne kolonie pozostałyby bez właścicieli. To ZSRR, za namową Niemców, mógł rozszerzyć swoje wpływy na Indie i Iran. W tamtym czasie nie wydawało się to science fiction: w 1925 roku w radzieckim Taszkiencie pojawiła się Indyjska Partia Komunistyczna, próbująca przemycić nauki Marksa i Lenina z powrotem do ojczyzny. A pięć lat wcześniej Armia Czerwona próbowała nawet udzielić wsparcia militarnego Irańskiej Republice Ludowej.
Obrona bułgarska Jednak dla Stalina głównym przedmiotem porozumień z Rzeszą miała być obecność ZSRR w Bułgarii i Turcji. Zdobycze terytorialne z lat 1939-40 nie zaspokoiły jego apetytów. Drugiego dnia pobytu Mołotowa w Berlinie radziecki premier otrzymał telegram od dostojnika Kremla: „Jeśli chodzi o Morze Czarne, można Hitlerowi odpowiedzieć, że główną kwestią jest dostęp do Morza Czarnego, które zawsze było wykorzystywane przez Anglię i inne państwa do ataków na wybrzeża ZSRR. [...] Bezpieczeństwa regionów nadczarnomorskich ZSRR nie można uznać za zapewnione bez rozwiązania kwestii cieśnin”.
Rozwiązaniem problemu, według Stalina, miało być utworzenie sowieckich baz wojskowych nad Bosforem i Dardanelami. Ponadto, aby uzyskać uległość Turcji, Kreml planował zajęcie sąsiedniej Bułgarii. Przynętą dla oficjalnej Sofii były aluzje do gotowości do obrony jej niepodległości, a nawet zapewnienia dostępu do Morza Egejskiego.
Ta gra okazała się bardziej skomplikowana, niż Kreml przypuszczał. Bułgaria była wówczas królestwem, a na jego tronie zasiadał Borys III z niemieckiej dynastii Saksonia-Koburg-Gotha. Przedstawiciele tej samej rodziny rządzili Imperium Brytyjskim, którego zniszczenie Hitler chciał zniszczyć, tworząc koalicję. Borys nie mógł też prowadzić gier politycznych za plecami Berlina – posiadał stopień admirała floty niemieckiej.
Trzy godziny po pierwszym telegramie Mołotowa Stalin wysłał mu kolejny. W telegramie napisano w szczególności: „Radzimy, aby nie okazywał Pan naszego wielkiego zainteresowania Persją i nie mówił, że prawdopodobnie nie będziemy sprzeciwiać się niemieckiej propozycji. Co do Turcji, proszę na razie trzymać się ram traktatu pokojowego, ale powiedzieć, że nie będzie on realny bez przekroczenia przez nasze wojska granicy z Bułgarią jako środka nacisku na Turcję”. Gdyby Niemcy zaproponowali podział Turcji, Stalin nalegał na sowiecką kontrolę nad cieśninami.
W rozmowie z Hitlerem i Ribbentropem Mołotow wielokrotnie powtarzał tezę, że ZSRR chce zorganizować gwarancje bezpieczeństwa dla Bułgarii. Wszyscy rozumieli, o czym mówił: Moskwa zapewniła już wówczas taką „ochronę” krajom bałtyckim, zachodniej Ukrainie i Białorusi, a także Besarabii. Jedynie Finlandia nie chciała być „chroniona”, a Unia musiała z nią walczyć. W wyniku trzymiesięcznego konfliktu ZSRR zdołał zająć jedynie niewielką część terytoriów fińskich, ponosząc ciężkie straty.
Führer odpowiedział, że konieczne będzie zapytanie samych Bułgarów, co sądzą o „zaprzyjaźnieniu się” z Moskwą. A nawet takiej kwestii, jak twierdzą, nie da się rozstrzygnąć w dziesięć minut, więc warto omówić ją później.
Bierieżkow relacjonował ten moment negocjacji: „Hitler żałuje, że nie udało mu się jeszcze spotkać z tak ważną postacią historyczną jak Stalin, zwłaszcza że uważa, iż być może sam przejdzie do historii. Wierzy, że Stalin opuści Moskwę, aby udać się do Niemiec, podczas gdy dla niego, Hitlera, wyjazd w czasie wojny jest absolutnie niemożliwy”.Mołotow zgadza się ze słowami Hitlera o potrzebie takiego spotkania.
W rezultacie kwestia cieśnin wisiała w powietrzu, a terytoria, które w przedrewolucyjnych czasach imperialnych stały się fetyszem rosyjskich władców, pozostały poza wpływem Moskwy.
Jednocześnie, po powrocie z Berlina, Mołotow natychmiast spotkał się z Iwanem Stamenowem, ambasadorem Bułgarii w ZSRR. „Powiedziałem, że możemy dać chleb, benzynę i inne towary, ile potrzeba, i jesteśmy gotowi na szeroki zakup bułgarskich towarów” – relacjonował szef rządu. „Możemy jej pomóc, a w razie potrzeby możemy udzielić pożyczki w dowolnej walucie. Podkreśliłem, że gdybyśmy stanęli w obliczu faktu, że Bułgaria otrzymała gwarancję bezpieczeństwa od jakiegokolwiek innego państwa, popsułoby to stosunki sowiecko-bułgarskie”.
Bułgaria nie stała się jednak protektoratem sowieckim. Co więcej, w lutym 1941 roku jej rząd zezwolił na wkroczenie wojsk niemieckich. Jednak dzięki staraniom cara Borysa, stacjonowały one jedynie w pobliżu linii kolejowych, co przyczyniło się między innymi do uratowania miejscowej ludności żydowskiej. 1 marca 1941 roku Bułgaria przystąpiła do paktu Rzym-Berlin-Tokio, który Moskwa próbowała zaakceptować. Miesiąc później królestwo otrzymało część wybrzeża Morza Egejskiego, ale z pomocą Niemiec i Włoch.
Grzeczna odmowa W radzieckiej prasie ukazał się oficjalny raport o zakończeniu berlińskiej podróży Mołotowa, stwierdzający, że „…wymiana poglądów odbyła się w atmosferze wzajemnego zaufania i doprowadziła do wzajemnego zrozumienia we wszystkich najważniejszych kwestiach interesujących ZSRR i Niemcy”.
Delegacja Związku Radzieckiego opuściła jednak Berlin bez podpisania zaproponowanego przez Hitlera sojuszu.
Później – 25 listopada – Moskwa udzieliła hrabiemu Schulenburgowi, ambasadorowi Rzeszy w Związku Radzieckim, odpowiedzi na propozycje Hitlera: stwierdzono w nich, że Kreml jest gotowy do członkostwa w państwach Osi, ale w tym celu ZSRR potrzebuje prawa do „pomocy” Bułgarii, kontroli nad cieśninami i rozmieszczenia radzieckich baz morskich w tym regionie. Stalin chciał również spełnienia szeregu innych warunków, które bezpośrednio wpływały na geopolityczne interesy Niemiec i Japonii.
Berlin uznał to wszystko za „uprzejmą odmowę” i zaczął przygotowywać się do wojny: 18 grudnia 1940 r. Hitler podpisał Dyrektywę nr 21, która otrzymała warunkową nazwę „opcja Barbarossy”.
jednym zdaniem - putin - hitler dwa bratanki do wojny i klęski.
Nie znajdzie już w współczesnym świecie sojusznika , Chiny , jaki to piękny biznes wszystko z rosji prawie darmo a my im walimy ile wlezie bo nie mają możliwości coś kupić z zachodu. Tanie podróbki stają się złotą żyłą,