I właśnie o to chodzi. Spółka skrajnie niedowartościowana wraca do pełni życia. Właściciel Piotrek Osiecki nie planował ekspansji firmy na rynku, póki nie wiedział, czy nie zostanie mu odebrana, jak banki Leszkowi Czarneckiemu. Teraz jak już wyszło wszystko na jaw, że na siłę szukano kozła ofiarnego i bez dowodów zrobiono z niego Altusa, to spółka może zawalczyć przed sądem o zadośćuczynienie, które może opiewać od kilkuset milionów do półtorej miliarda złotych. Wyszło wszystko na jaw i dowody przemawiają przeciwko poprzedniej władzy i byłym prezesom KNF. Będzie się działo, a Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych Altus będzie wygranym!