Niekoniecznie. Kurs nie zachowuje się dziwnie — raczej zgodnie z sytuacją rynkową. Od około dwóch tygodni widać regularne, choć niewielkie zakupy (po kilka tysięcy akcji), co może sugerować cichą akumulację przez bardziej świadomego inwestora. Jednocześnie z rynku wychodzą krótkoterminowi spekulanci lub osoby niezainteresowane fundamentami — stąd chwilowe szarpnięcia kursu.
Kluczowe teraz będzie to, czy poprawi się płynność. Obroty są nieco wyższe niż wcześniej, ale nadal bardzo niskie. Co istotne — wystarczy zlecenie PKC na około 100 tys. zł, żeby zassać cały arkusz sprzedaży aż do poziomu 1 zł. To pokazuje, jak płytki jest rynek i jak niewielki impuls może zmienić sytuację.
Jeśli spółka pokaże konkretne informacje — nowe gry, umowy, współpraca z Vivid, dokładne daty premier — może dojść do klasycznego ruchu jak w przypadku innych małych spółek (Klabater, Ecobox itp.). Tyle że tutaj mówimy o firmie, która naprawdę działa, ma przychody, zespół, brak zadłużenia i pipeline VR w rozwijającej się niszy. Vr Factory Games właśnie wchodzi w etap monetyzacji projektów.
Czekamy na raport za Q2 — już 14 sierpnia. Zobaczymy, kto wejdzie pierwszy, a kto będzie próbował gonić pociąg.