W artykule są statystyki. Nic się nie odbędzie kosztem życia. Wynika z tego że szpitale na potęgę kupowały roboty bo można było na tym po prostu lepiej zarobić. Ale dla NFZ to po prostu niepotrzebny, większy koszt.
W takim państwie gdzie w projekcie budżetu na 2024 ma się zapisane 6,2% na służbę zdrowia, a wydaje się 5,1% i jeszcze opowiada w mediach, że się niewiadomo ile do tego systemu dorzuca nowej kasy, to nic co porządne i drogie się nie opłaca … trochę to irytujące, że w TV opowiada się, że przeganiamy z PKB na osobę Hiszpanię, za chwilę Wlk. Brytanię … a na służbę zdrowia wydajemy, nie 10% PKB (jak średnia w krajach zachodnich), tylko 5% :(
Nie jest problemem brak kasy, bo dosypując nawet 2 x więcej spowoduje że lekarze zamiast po 200 tysi będą zarabiać po 400 a pacjent i tak będzie czekał latami na terminy.
Tak trochę z tezą napisany ten artykuł. Ani nie wzięte pod uwagę oszczędności z dwukrotnie krótszego czasu hospitalizacji. Jakoś zbagatelizowany 10-krotnie niższy wskaźnik śmiertelności i jeszcze pytanie czy nas na to stać?
Ale co by nie było Agencja podległa Ministerstwu Zdrowia oceniła, że ta wycena jest zbyt wysoka, biorąc pod uwagę koszty oraz korzyści dla systemu ochrony zdrowia. Nie jest to źródło neutralne, tylko musieli stwierdzić, że to się NFZ nie opłaca.
Używanie lampy naftowej przy stole operacyjnym też jest tańsze od lampy chirurgicznej. Z postępem się nie wygra i tu nawet nie ma o czym dyskutować. Dobro pacjenta to jedno, ale komfort chirurga to drugie. W statystykach jest to nieujęte, ale operacja robotem jest nieporównywalnie bardziej "komfortowa" dla operatora od tradycyjnej. "Lepsze jest wrogiem dobrego" to tylko kwestia czasu i tego już sie nie da powstrzymać.
Zacznijmy od tego, że narzędzia do jednego zabiegu to koszt około 5 tys. złotych i to się raczej nie zmieni. To raczej bardziej w pierwszej kolejności problem dla szpitali, nie spółki. Dopiero w drugim rzucie spółka może lekko oberwać rykoszetem, bo popyt się spowolni.
Machina z KPO jest rozpędzona i dopóki będą programy zakupowe to nie ma powodów by uważać ze spółka może miec problem ze sprzedażą a tym samym z zyskami.
Krótsza hospitalizacja przekłada się wprost na liczby i złotówki NFZ, powinni o tym wiedzieć i ująć w tych swoich liczbach, choć znając tych specjalistów.... Nie wiadomo jaki kto ma cel. Z drugiej strony, niższe wyceny mogą spowodować większą liczbę zabiegów (zyski powtarzalne) tym samym paradoksalnie skrócić czas oczekiwania na zabiegi.
Jeszcze żaden rząd nie odważył się ograniczyć świadczę dla osób chorych na nowotwory. Gdyby ten temat zaczął nabierać jakichś realnych kształtów to mamy szybką dymisję Leszczyny w pakiecie z prezesem NFZ, ale nie sądzę żeby obecna koalicja wbiła sobie takiego samobuja